[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak, ale mam nadzieję, że nie wierzy pani we wszystko,
co o mnie wypisujÄ… w gazetach.
- Wiem, że kończysz studia. Dwa kierunki: zarządzanie
i malarstwo.
- To akurat prawda - ożywiła się Maggie. O tym rzadko
pisały gazety. Za to jej zdjęcia w bikini na jachcie u wybrzeży
południowej Francji wzbudziły ogromne zainteresowanie.
Szczególnie po tym, kiedy przypadkiem rozpiął jej się biusto
nosz. Z gazet można było wyczytać, że zrobiła to celowo.
- Dana też jest malarką - poinformowała Neli.
- To tylko hobby - zastrzegła Dana. - Maluję, żeby się
czymś zająć. Widziałam twoje prace w jakimś magazynie. Są
wyjÄ…tkowe.
A więc to był powód, dla którego matka Luke'a tak bardzo
chciała ją poznać! Nic nie mogłoby sprawić Maggie większej
przyjemności.
- Dziękuję. Ja też chciałabym zobaczyć pani prace.
- W takim razie chodzmy do salonu - zaproponowała nie
śmiało Dana. - Neli ciągle suszy mi głowę, żebym je dała do
oprawy.
Akwarele zgromadzone w salonie przedstawiały obrazy na
tury: kwiaty kwitnące w ogrodzie, skąpaną w słońcu misę z cy
trynami, wartki strumień pośród skał. Ośnieżone wierzchołki
gór do złudzenia przypominały te w Szwajcarii, winnice jak
winnice we Francji, a dorodne, ustawione w rzędzie kasztany
NA PEWNO MNIE POKOCHASZ
71
mogły wyrosnąć na toskańskiej ziemi. Dana najwidoczniej od
bywała w myślach dalekie podróże, stwarzając świat wedle swo
ich o nim wyobrażeń.
- Są bardzo piękne - powiedziała Maggie.
Wszystkie te sercem malowane obrazy doskonale wkom
ponowywały się w to niezwykłe, pełne wiejskiego uroku wnę
trze. Proste drewniane meble użytkowe stały obok autentycz
nych antyków. Sofę, która pamiętała jeszcze czasy sprzed wojny
secesyjnej, zdobiły patchworkowe poduszki. Stara maślnica roz
siadła się pomiędzy dwoma wysokimi krzesłami. Ciepło i ma
gia, pomyślała Maggie, emanowały z całego pomieszczenia.
Niemniej zauważyła brak rodzinnych fotografii. Zdjęcia Gwen
wywoływałyby zbyt wiele bolesnych wspomnień. Popatrzyła na
Luke'a. Siedział obok matki i na pierwszy rzut oka było widać,
że łączyła ich silna więz.
Podczas gdy Maggie, Dana i Luke zajmowali siÄ™ rozmowÄ…,
Neli wymknęła się do przyległej jadalni i zastawiła stół domo
wymi przysmakami. Odpowiadała jej rola gospodyni. Dumna
jak paw zachęcała do jedzenia. Maggie skosztowała wszystkich
potraw, mając świadomość, że to na jej cześć przygotowano tę
ucztÄ™.
- Neli uwielbia gotować - rzekł Luke, nakładając sobie peł
ny talerz. - Ona i moja mama pracowały kiedyś w tym samym
barze.
- Naprawdę? - Maggie uśmiechnęła się z zainteresowaniem
i zwracając się do Dany, zapytała: - Pani też była kelnerką?
Dana skinęła głową.
- Tak, ale to było czterdzieści pięć lat temu.
- Właśnie tam poznała ojca Luke'a. - Neli wachlowała się
serwetką. - Boże drogi, aż miło było na niego popatrzeć.
72 SHERIWHITEFEATHER
Dana uśmiechnęła się, a jej brązowe oczy nabrały ciepłego
blasku.
- Od razu się w nim zakochałam. Jacob Starwind był kie
rowcą ciężarówki z Karoliny Północnej. Pochodził z Qualla
Boundary, rezerwatu Czirokezów, ale firma, dla której pracował,
miała siedziby w Winston-Salem, Pittsburghu i Chicago. Był
zadowolony z pracy, bo dobrze płacili. - Sięgnęła po szklankę
z wodą i upiła mały łyk. - Jezdził po całych Stanach i zawsze,
ilekroć zjawiał się w tej okolicy z nową dostawą, wstępował do
naszego baru.
- Wywołali niezły skandal - wtrąciła Neli. - Indianin i biała
kobieta! Trzeba pamiętać, że było to w latach pięćdziesiątych
i związki ludzi o innym kolorze skóry były zle widziane.
- To fakt. - Dana spojrzała na swoją przyjaciółkę. - Ludzie
gadali, ale nie przejmowałam się tym. Niczego tak bardzo nie
pragnęłam, jak z nim być. Neli była jedyną osobą, która mnie
wtedy nie osądzała.
Neli machnęła ręką.
- Dlatego, że i ty mnie nie osądzałaś - odezwała się, pusz
czając do Maggie oczko. - O mnie też wygadywali różne rzeczy.
- Pamiętam, że kiedy byłem dzieckiem, Neli była zawsze
w pobliżu - zauważył Luke.
- W końcu przestali się nami zajmować - ciągnęła Dana,
bawiąc się fasolową sałatką na talerzu. - Jacob oświadczył mi
się i zmienił trasę tak, aby móc mieszkać tutaj. Niełatwo było
wtedy wyjechać z rezerwatu, ale stara tradycja Czirokezów mó
wi, że mąż powinien mieszkać z rodziną żony, a ponieważ moja
rodzina mieszkała w Illinois, jakoś dało się to załatwić.
- Musiał być bardzo dumnym człowiekiem. Jak jego syn
- wtrąciła Maggie, spoglądając na Luke'a.
NA PEWNO MNIE POKOCHASZ 73
Luke nie podniósł wzroku znad talerza, ale Neli i Dana wy
mieniły porozumiewawcze spojrzenia.
Parę godzin pózniej uściskały ją obie na pożegnanie, co
Maggie przyjęła z wdzięcznością. Ich akceptacja była jej po
trzebna.
- Przyjadę tu jeszcze - obiecała matce Luke'a. Porozmawia
ją o sztuce i literaturze, o pięknych zakątkach na ziemi - euro
pejskich pejzażach, które Dana znała tylko z wyobrazni.
Następnego popołudnia Luke odwiedził Maggie w biurze.
Wciąż nie mógł się przyzwyczaić, widząc ją przy biurku Toma
Reynoldsa. Kiedyś już przy wejściu uderzyłby go zapach dymu
z papierosów. Teraz pachniało tu jak w kwiaciarni.
Maggie uśmiechnęła się na powitanie.
- Mam dla ciebie zadanie - oznajmił Luke. - Wypytaj w ro
dzinie o Gregora Paulusa. Interesuje mnie wszystko, nawet naj
drobniejszy szczegół dotyczący jego relacji z księciem Markiem.
- Był osobistym sekretarzem mojego wuja.
- Zgadza siÄ™, ale nic nie wiem o ich faktycznych relacjach.
Czy Paulus był jego powiernikiem, czy łączyły ich tylko sprawy
służbowe?
- Myślisz, że Paulus jest w to wmieszany?
- Jest na liście podejrzanych. - Luke usiadł na jednym ze
skórzanych foteli niedaleko biurka. - Nie znalazłem jednak je
szcze niczego, co wskazywałoby niezbicie na powiązanie z ma
fią Kellych. Jeśli miał coś wspólnego z przemytem plików, to
znaczyłoby, że wciągnął go do tego książę Mark.
- Po co miałby to robić?
- Nie wiem. Dlatego musisz porozmawiać o Paulusie, z kim
się da. Ja sam nie mogę nic na niego znalezć.
74 SHERIWHITEFEATHER
- Nie ma problemu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]