[ Pobierz całość w formacie PDF ]
umarli, grozną i piękną Białą Górę.
V
PIERZCIENIE WAADZY
I TRZECIA ERA
Pierścienie Władzy i Trzecia Era,
w której się kończą te opowieści
Z dawna istniał Sauron, Majar, którego Sindarowie w Beleriandzie nazywa-
li Gorthaurem. Na początku, gdy powstawała Arda, Melkor uwiódł Saurona tak,
że Nieprzyjaciela uznał on za pana i stał się jego najmożniejszym i najbardziej
zaufanym sługą, szczególnie niebezpiecznym, ponieważ umiał przybierać różne
postacie, a szlachetnymi i pięknymi pozorami mógł przez długi czas oszukiwać
wszystkich, z wyjątkiem najostrożniejszych. Kiedy Thangorodrim został znisz-
czony i pokonano Morgotha, Sauron przywdział znów najpiękniejszą swoją ma-
skę, złożył hołd Eonwemu, heroldowi Manwego, i odrzekł się wszelkich złych
uczynków; może zrazu nie oszukiwał, może, jak myślą niektórzy, Sauron szczerze
obiecywał poprawę, choćby ze strachu, przerażony upadkiem Melkora i straszli-
wym gniewem Władców Zachodu. Lecz Eonwe, sam będąc Majarem, nie miał
władzy rozgrzeszania innego Majara, kazał więc Sauronowi wrócić do Amanu
i stanąć przed sądem Manwego. Sauron jednak, zdjęty wstydem, wzdragał się
przed takim upokorzeniem i nie chciał poddać się wyrokowi, który by go zapewne
skazał na długą pokutę dla udowodnienia dobrej woli. Służąc bowiem Morgotho-
wi miał wielką władzę i przywykł do niej. Toteż gdy Eonwe odpłynął do Amanu,
Sauron ukrył się w Zródziemiu i znowu zszedł na złe drogi, bo więzy, które mu
nałożył Morgoth, były bardzo mocne.
Podczas Wielkiej Bitwy i zniszczenia Thangorodrimu ziemia doznała strasz-
liwych wstrząsów, a Beleriand został rozbity i spustoszony; wiele krajów na pół-
nocy i zachodzie zapadło się i zalały je wody Wielkiego Morza. Na wschodzie,
w Ossiriandzie, ściana Ered Luin pękła i utworzyła się w jej południowej części
rozległa szczerba, w którą wlała się zatoka morska. Zatokę tę odtąd nazywano
Lhun, gdyż do niej wpadała rzeka tej nazwy, zmieniwszy koryto. Kraina niegdyś
przez Noldorów zwana Lindonem zachowała starą nazwę i pozostało tam wielu
Eldarów, nie chcąc jeszcze wciąż opuścić Beleriandu, gdzie przez tak długi czas
walczyli i pracowali. Ich królem był Gil-galad, syn Fingona, a u jego boku żył
262
Elrond Półelf, syn Earendila i brat Elrosa, pierwszego króla Numenoru.
Nad zatoką Lhun zbudowali elfowie przystań i nazwali ją Mithlondem; trzy-
mali tam liczne swoje okręty, bo była to przystań dogodna i bezpieczna. Od czasu
do czasu Eldarowie odpływali z Szarej Przystani uciekając od ciemności ziem-
skich dni; z łaski bowiem Valarów wolno było Pierworodnym używać Prostej
Drogi i wracać, jeżeli chcieli, do pobratymców na Eresseę lub do Valinoru, poza
okrąg mórz.
Byli też inni Eldarowie, którzy w tej erze przeprawili się za góry Ered Luin
do krain położonych w głębi lądu. Wielu z nich należało do szczepu Telerich
ocalałych z klęski Doriathu i Ossiriandu; ci założyli swoje królestwa wśród Elfów
Leśnych w lasach i górach, z dala od morza, do którego jednak zawsze w głębi
serca tęsknili.
Tylko w Eregionie, zwanym przez ludzi Hollinem; elfowie ze szczepu Noldo-
rów założyli trwałe królestwo za łańcuchem Ered Luin. Eregion leżał blisko ob-
szernej siedziby krasnoludów, Khazad-dumu, w języku elfów zwanej Hadhodron-
dem, pózniej zaś nazwanej Morią. Z miasta elfów Ost-in-Edhil biegł gościniec do
zachodniej bramy Khazad-dumu, gdyż tu, w przeciwieństwie do innych krajów,
nawiązała się między elfami i krasnoludami serdeczna przyjazń, przynosząca obu
stronom wielkie korzyści.
W Eregionie rzemieślnicy z Gwaith-i-Mirdain, Bractwa Mistrzów Sztuki Jubi-
lerskiej, prześcigali kunsztem wszystkich parających się kiedykolwiek wyrobem
klejnotów, z wyjątkiem tylko Feanora.
Najzręczniejszy wśród nich był Kelebrimbor, syn Kurufina, który zerwał z oj-
cem i pozostał w Nargothrondzie, gdy Kurufin i Kelegorm zostali wypędzeni, jak
to jest opisane w Quenta Silmarillion .
Gdzie indziej w Zródziemiu przez wiele lat panował pokój, lecz były to prze-
ważnie kraje dzikie i puste, oprócz tych, które zaludnili przybysze z Beleriandu.
Wielu elfów żyło tam w taki sam sposób jak od wieków, wędrując swobodnie po
rozległych ziemiach z dala od morza, lecz to byli Avari, którzy wypadki rozgry-
wające się w Beleriandzie znali tylko z niejasnych pogłosek, a odległy Valinor
zaledwie z nazwy. Na południu i dalej na wschodzie rozmnożyli się ludzie, ale
w większości zli, bo Sauron nie próżnował.
Widząc spustoszenie świata, Sauron powiedział sobie, że Valarowie obaliw-
szy władzę Morgotha znów zapomnieli o Zródziemiu, i pycha jego szybko rosła.
Nienawidził Eldarów i bał się ludzi z Numenoru, którzy niekiedy na swoich stat-
kach przybijali do brzegów Zródziemia, lecz przez długi czas maskował te uczucia
i zatajał ponure plany, jakie snuł w głębi serca. Ze wszystkich mieszkańców Zie-
mi najłatwiej jego wpływom poddawali się ludzie, lecz Sauron przez długi czas
zabiegał o zwerbowanie do swojej służby elfów, gdyż wiedział; że Pierworod-
ni są potężniejsi. Kręcił się więc między nimi wędrując tu i tam, a miał wtedy
jeszcze postać szlachetnego mędrca. Nie odwiedzał tylko Lindonu, bo Gil-galad
263
i Elrond nie dowierzali pięknym pozorom, a chociaż nie wiedzieli, kim Sauron
jest naprawdę, nie chcieli go przyjmować w swoim kraju. Gdzie indziej wszakże
elfowie gościli go chętnie i niewielu z nich chciało słuchać wysłannika z Lindonu,
gdy ich przed Sauronem ostrzegał. Sauron bowiem występował pod imieniem An-
natara, Pana Darów, i początkowo przyjazń z nim dawała wiele korzyści. Mówił
do nich tak:
Niestety, nawet wielcy mają swoje słabości! Potężny jest król Gil-galad,
mądry i uczony mistrz Elrond, a przecież nie chcą mi pomagać w mojej pracy.
Czyżby nie pragnęli, aby inne kraje cieszyły się równym szczęściem jak Lindon?
Czemuż to Zródziemie miałoby na zawsze pozostać w nędzy i ciemności, cho-
ciaż elfowie mogli je uczynić krainą równie piękną jak Eressea, a może nawet
jak Valinor? Skoro nie wróciliście tam, chociaż mogliście to zrobić, wnioskuję,
że kochacie to Zródziemie podobnie jak ja. Czyż więc nie jest naszym wspólnym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]