[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Macy Keller.
- Keller - powtórzyła Dixie, przyglądając się jej z cieka
wością. - Kiedyś już słyszałam to nazwisko. Jesteś stąd?
Macy poczuła nadzieję.
- Nie, proszę pani. Ale moja matka tu mieszkała. I dlatego
właśnie przyjechałam. Miałam nadzieję, że pani ją znała.
Dixie chwilę jeszcze jej się przyglądała, a potem wes
tchnęła.
- Lepiej wejdzcie do pokoju - zaprosiła. - Coś mi mó
wi, że ta rozmowa powinna się odbyć bez świadków.
Macy i Rory usiedli na sfatygowanej kanapie, a Dixie
zajęła swoje miejsce za biurkiem.
- Moja matka nazywała się Daria Jean Keller - zaczęła
Macy, chcąc jak najszybciej się czegoś dowiedzieć. - Pa
mięta ją pani?
- Daria Jean? - zachichotała Dixie. - Tak. Pamiętam
40
ją. Aadna dziewczyna. Lubiła szampana, a stać ją było
tylko na piwo.
- To prawda - przyznała sucho Macy.
Dixie zapaliła następnego papierosa i głęboko się za
ciągnęła.
- Ta Daria Jean to dopiero była zabawowa dziewczyna.
W każdy weekend przyjeżdżała do barów w Killeen.
Przyciągała mężczyzn jak lep przyciąga muchy i wyko
rzystywała ich najlepiej jak mogła. - Dixie spojrzała na
Macy, jakby obawiała się, że ją uraziła.
Macy przykro było słyszeć, że matka miała aż tak fa
talną reputację, ale tylko machnęła ręką.
- Proszę mówić dalej. Właśnie po to tu przyjechałam.
Proszę mi powiedzieć wszystko, co pani o niej wie.
- Po co? - spytała Dixie ostro. - To już przeszłość.
Lepiej ją pogrzebać.
Macy w determinacji zacisnęła pięści.
- Bo ja jestem częścią tej przeszłości. Gdy matka wy
jechała z Tanner's Crossing dwadzieścia dziewięć lat te
mu, była ze mną w ciąży. - Spojrzała na Rory'ego, wzro
kiem proszÄ…c go o pozwolenie na powiedzenie wszystkie
go. - Gdy skinął głową, odwróciła się z powrotem do
Dixie. - Matka powiedziała mi, że moim ojcem jest Buck
Tanner. Jeszcze dwa miesiące temu w to wierzyłam. Ale
wtedy, na łożu śmierci, wyznała mi, że skłamała. Nie tylko
mnie, lecz również Buckowi. W jakiś sposób zdołała go
przekonać, że dziecko, które nosi, jest jego dzieckiem.
Liczyła, że się z nią ożeni. Ale on tylko zapłacił jej, żeby
się stąd wyniosła i obiecała, że nigdy nie wróci do Tan
ner's Crossing.
41
Dixie w zamyśleniu zaciągnęła się papierosem i wy
dmuchała kłąb dymu.
- A więc chcesz się dowiedzieć, kto naprawdę jest
twoim ojcem.
- Tak - szepnęła Macy przez zaciśnięte z emocji gard
ło. -I mam nadzieję, że pani mi w tym dopomoże.
Dixie zgasiła papierosa w przepełnionej popielniczce
i spojrzała Macy w oczy.
- Skarbie - powiedziała - bardzo chciałabym ci po
móc, ale nie mogę. Jak już mówiłam, twoja mama przy
ciągała mężczyzn jak lep przyciąga muchy. Gdybym miała
zgadywać, który z nich był twoim ojcem, mogłabym rów
nie dobrze po prostu dać ci książkę telefoniczną.
- Rozumiem - powiedziała Macy smutno. Wzięła głę
boki oddech, wstała i zmusiła się do uśmiechu. - Dzięku
ję, że zechciała pani ze mną porozmawiać.
Rory podniósł kapelusz i też wstał.
- Tak, Dixie. Dziękujemy ci.
Byli już przy drzwiach, gdy Dixie ich zawołała.
- Zaczekajcie!
Oboje się do niej odwrócili.
- Twoja mama miała przyjaciółkę od serca. Nazywała
się chyba Sheila Tompkins. Od tamtych czasów nigdy już
jej nie widziałam, ale jeżeli ktoś w ogóle znał tajemnice
Darli Jean, to tylko Sheila. Te dwie dziewczyny były nie
rozłączne.
ROZDZIAA TRZECI
Do Tanner's Crossing wracali w milczeniu. Macy wy
raznie nie była w nastroju do rozmów i Rory wolał jej do
tego nie zmuszać. Nie chciał, żeby załamała się jeszcze
przy nim. Siedziała napięta jak sprężyna. Nie wątpił, że
w którymś momencie sprężyna pęknie i łzy popłyną stru
mieniem, a on nie miał ochoty być w pobliżu i wycierać
kałuż.
Rozumiał jej wzburzenie. Dixie nie należała do ludzi,
którzy starannie dobierają słowa, a to, co miała do powie
dzenia o Darli Jean Keller, nie było pochlebne. Książka
telefoniczna, pomyślał i pokręcił głową, wspominając
sposób, w jaki Dixie wyjawiła Macy, że jej matka spała
z wieloma mężczyznami. To musiało być dla niej trudne:
siedzieć i słuchać, jak ktoś tak bez ogródek mówi o repu
tacji matki. I to jeszcze w jego obecności.
A Rory z własnego doświadczenia wiedział, jak to jest,
gdy człowiek wstydzi się za rodziców. Biorąc pod uwagę
wyczyny Bucka, prawdziwym cudem było, że on i jego
bracia mogli nosić głowę wysoko. Ale to już przeszłość,
jak słusznie zauważyła Dixie, i Rory starał się o niej nie
myśleć.
Jednak Macy tak nie uważała.
To też był w stanie zrozumieć. Gdyby przeżył większą
43
część swojego życia wierząc, że jego ojcem jest konkretny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]