[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dla Raszida Al Baha, jak jego matka dla jego ojca.
100
Natasha Oakley
Mogła być dla niego tylko chwilową przyjemnością, a to by ją zraniło, i to bezgranicznie. Pozwolił jej
zajrzeć do swojej duszy, za maskę, za którą się skrywał. Wiedziała, co go do tego popchnęło,
wiedziała więcej, niż on by tego chciał. Ale teraz tak bardzo pragnęła, by wziął ją znowu w ramiona i
bez znaczenia było, co się potem stanie.
Raszid przejechał kciukiem po jej lekko opuchniętych ustach i, spoglądając jej głęboko w oczy,
założył jej lihaf na głowę.
- Słońce jest teraz bardzo mocne, chyba powinienem zabrać cię z powrotem do środka.
Muszę być z dala od niego, od palącej pokusy...
- Dziękuję, że opowiedziałeś mi o swoim ojcu i o Bahiyi - powiedziała, z trudem powstrzymując łzy. -
Ma szczęście, że ma takiego brata. - A potem wbrew sobie wstała i z uniesioną głową wyszła z
pawilonu.
-Polly...
Przystanęła i zaczekała na niego.
- Chłopcy z ekipy są u siebie?
- Tak, chcesz do nich iść?
Nie chciała, ani trochę nie pociągała jej wizja pogawędek bez żadnego znaczenia z ludzmi, których nie
znała. Musiała zostać teraz sama i przetrawić to, co usłyszała, i spróbować zrozumieć, co się z nią
dzieje.
- Wolę teraz poczytać.
- Rozumiem, zaprowadzę cię więc do Bahiyi, a ona wskaże ci drogę do twojego pokoju.
Raszid zapisał właśnie dokument na komputerze, gdy usłyszał za sobą głos siostry.
Kopciuszek na pustyni
101
-1 co, podjąłeś już jakąś decyzję?
Chyba tak, pomyślał. Tego dnia nic nie szło zgodnie z planem. Obiecał sobie, że zapyta Polly o jej
przyrodniego brata, ale tak się nie stało. Za to podjął ważną decyzję, że nie pocałuje jej raz jeszcze.
Wystarczy już, że obnażył przed tą kobietą swoją duszę. Wszystko przez te piękne oczy, które lśniły
łzami, i miękkie ciepło jej dłoni. Słodycz Polly jakby wkradła się do jego wnętrza i ścisnęła go za
serce. Czuł jej uległość i to go rozpalało, ale martwiła poufałość, która się między nimi wytworzyła.
Była dla niego nowym odkryciem, nie do końca bezpiecznym. Nie miał w zwyczaju spoufalać się z
kobietami ani prowadzić z nimi długich, poważnych rozmów. Wszystko kręciło się dotąd wokół po-
żądania i namiętności. %7ładnej z nich nie wyobrażał sobie dotąd jako części swojego życia. Gdy
odnosił wrażenie, że za bardzo się do siebie zbliżają, robił krok wstecz. Ale Polly jakby przekroczyła
pewną linię i nie bardzo potrafił temu przeciwdziałać. Prywatność jego rodziny była święta, a jednak z
jakiegoś niezrozumiałego dla siebie powodu czuł, że może z nią o wszystkim rozmawiać. Co więcej,
czuł też, że nie wykorzysta tych informacji, by skrzywdzić ludzi, których kochał. Zaufał jej, taka była
jego decyzja, bo gdy patrzył w jej błękitne oczy, widział szczerość. A to oznaczało, że to orwmusi ją
zranić.
Bahiya patrzyła na brata z łagodnym, pełnym zrozumienia uśmiechem.
- Ona nic nie wie, Raszid. Raszid odsunÄ…Å‚ siÄ™ od biurka.
- Może...
- Wiele razy rozmawiałam z nią o jej zyciu na zamku
102
Natasha Oakley
i odnoszę wrażenie, że nie ma zbyt dobrego zdania o swoim przyrodnim bracie.
- Cóż, to naprawdę nieprzyjemny facet.
- Mówi, że jest słaby, ale to wciąż członek rodziny.
- Skoro tak bardzo go nie lubi, dlaczego wciąż tam siedzi?
- Została po wypadku matki. Przyszło ci do głowy, żeby ją zapytać, jakie ma obawy związane z
przyszłością zamku?
Raszid nic nie odpowiedział, tylko bawił się swoim długopisem.
- Tak się zastanawiam, o cżym z nią przez tyle czasu rozmawiasz, skoro tak niewiele o niej wiesz? -
Oczy Bahiyi obrysowane czarną kredką wyraznie się uśmiechały. - Może najprościej byłoby zapytać
jÄ… wprost o Golden Mile?
- Przecież jej to w ogóle nie obchodzi.
- Oczywiście, że obchodzi, zamek Shelton to jej dom, miejsce, które ukochała, i realizując swoje
plany, pozbawisz ją tego. Nie zniszczysz księcia Missenden, nie raniąc jednocześnie Polly. Chyba nie
sądzisz, że będzie ci to w stanie wybaczyć? Co więcej, myślę, że ty również nie będziesz w stanie
wybaczyć sam sobie. - W jej słowach były determinacja i siła. - Honor wymaga sprawiedliwości, a
twoja władza pozwala ci na to, by okazać miłosierdzie, jeśli tylko tego zechcesz. Raszid, znam cię
dobrze - powiedziała ciepło i położyła mu na ramieniu dłoń ozdobioną tatuażem. - Nigdy nie będziesz
szczęśliwy z kobietą, która wyrosła tylko w kulturze Amrah. Sam mówiłeś...
Raszid zdecydowanym ruchem odłożył długopis na biurko i przerwał jej wypowiedz. Bahiya była
zbyt bliska sedna sprawy, by nie poruszyć w nim czułej struny.
Kopciuszek na pustyni
103
- Gdy będę gotowy, by wziąć ślub, wybiorę kobietę z naszego kręgu kulturowego. Tutaj znajdę matkę
dla moich dzieci.
- Powinieneś wybrać przede wszystkim kobietę, którą kochasz - powiedziała łagodnie. - A jeśli
pokochasz ją mądrze, będzie w stanie zaakceptować fakt, że przynależysz do dwóch kultur, a twoje
dzieci będą błogosławione, bo będą dorastać w atmosferze miłości. Ty, Hanif i ja tego nie zaznaliśmy
i nie były to dobre doświadczenia.
Raszid widział szczere wzruszenie swojej siostry. Miała rację i wiedział o tym, a to, czego
doświadczyła w swoim małżeństwie, było znacznie straszniejsze.
ROZDZIAA SIÓDMY
Raszid był gotowy do wyjścia na długo przed ustalonym terminem wyjazdu, jeszcze zanim rozległ się
w Samaah zawodzący głos wzywający wiernych do porannej modlitwy. Miał za sobą niespokojną
noc. To tak, jakby mu Bahiya pokazała jego życie w lustrzanym odbiciu i zmusiła, by dobrze mu się
przyjrzał. Nie zachwyciło go. Wciąż jeszcze był tym samym chłopcem, który starał się zdobyć
akceptację ojca doszukującego się w nim śladów matki. Tłumił w sobie wszystko, w czym mógłby ją
przypominać, bo pragnął być dla niego nieustającą dumą. Pędził jak wiatr na koniu, do którego jego
brat nawet nie odważyłby się zbliżyć. Gorliwie uczył się historii Amrah i nawet jego miłość do pustyni
zrodziła się z potrzeby akceptacji. Jednak czegokolwiek by nie robił, zawsze okazywało się to nie dość
dobre, by zadowolić ojca. Nadszedł najwyższy czas, by zaakceptować ten stan rzeczy i zrozumieć,
dlaczego tak jest. Miał oczy swojej matki i gdy ojciec na niego patrzył, widział w nim ją, kobietę, która
przyniosła mu wstyd. Nie było od tego ucieczki. Już w dzieciństwie nauczył się nienawidzić tego, co
przedstawiano mu jako godne nienawiści. Musiał się wreszcie pogodzić z faktem, że człowieka, jakim
się stał, uformowały dwie kultury. Należało je tylko dobrze wywa-
Kopciuszek na pustyni
105
żyć. Bahiya miała rację, przyszła również pora, by pomyśleć o ożenku, zwłaszcza że bardzo pragnął
założyć rodzinę; rodzinę, której sam nigdy nie miał. Dotąd był pewien, że we właściwym czasie obaj
wypełnią swój obowiązek i że wybór musi paść na kobietę z ich kręgu kulturowego. Jego brat
akceptował ten stan rzeczy i Raszid wiedział, że będzie szanował żonę, którą wybierze dla niego
rodzina. Wierzył też, że będzie z nią szczęśliwy, a ich dzieci będą dla niego nieustającym zródłem
radości. Dla Hanifa ojczyzna zawsze była najważniejsza i jeśli dziadek wyznaczy go na swojego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl