[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jedynie potęgę swojego pożądania, która go przytłaczało. Wszedł w Dylan i odniósł
wrażenie, jakby przez jego ciało przetoczył się silny ładunek elektryczny.
Wdarł się w nią głębiej. Dylan przywarła biodrami do jego bioder. Kiedy oplotła
ramionami jego szyję, chwycił jej nadgarstki i uniósł je ponad jej głową. Nie chciał,
by go trzymała. Nie wiedział dlaczego. Nie chciał o tym myśleć. Teraz pragnął
jedynie czuć jej ciało, jej śliską, rozpaloną cipkę, słodkie piersi przyklejone do jego
nagiego torsu, zapach jej skóry. Chciał, by szczytowała - chciał sprawić, by
szczytowała. Wiele razy. Raz nie wystarczy. Tak, właśnie tego pragnął. Nie myśl,
tylko działaj.
Wysunął się z niej, nadal jedną dłonią unieruchamiając jej ręce wysoko nad głową, a
drugą wcisnął pomiędzy jej nogi. Palcami ostro pieścił jej łechtaczkę, czując, jak
nabrzmiewa pod wpływem jego dotyku.
Nie traktował jej łagodnie, ale wiedział, że ona to uwielbia. Wiła się pod nim, sapiąc i
dysząc. Uszczypnął jej łechtaczkę, a potem pociągnął. Zaczęła szczytować. Spazmy
rozkoszy wyginały jej ciało w łuk.
- O Boże, Alec...
Orgazm zawładnął jej ciałem. Alec nie przestawał jej pieścić, czując między nogami
pulsujący członek.
- Dobrze - wymruczała z zamkniętymi oczami. - Dobrze...
- Jeszcze raz.
- Daj... daj mi minutÄ™.
- Nie.
Dalej penetrował ją palcami. Jej pochwa była gorąca, parzyła, ociekała sokami. Wbił
w nią rękę pod innym kątem, szukając punktu G. Zakrzywił palce, aż poczuł tę
miękką, gąbczastą wypustkę. Dylan skamlała, kwiliła. Masując jej czuły punkt,
jednocześnie naciskał kciukiem jej łechtaczkę.
- Alec... będę... znowu szczytowała.
- To dobrze, Dylan.
Zaczęła dygotać, jej piersi pięknie się zarumieniły. Zaciskała mocno powieki,
zagryzła dolną wargę i znowu doznała orgazmu, szarpiąc ramionami, które mocno
ściskał dłonią.
- Och!
Jego penis rozsadzało pożądanie. Musiał jednak poczekać.
- Jeszcze raz, Dylan.
- Boże, Alec - wydyszała, wpatrując się w niego w zdumieniu.
Oczy jak dwa ciemne kryształy osadzone w jej ślicznej twarzy lśniły w blasku
bijącym od lampki oraz świetle księżyca przebijającym przez chmury i wpadającym
przez okno.
- Tym razem chcę, żebyś na mnie patrzyła - zażądał.
Dylan jedynie skinęła głową.
I tak oto znowu zaczął doprowadzać ją do kolejnego orgazmu, zanurzając palce w jej
mokrej cipce ociekającej sokami, tak cholernie pięknej i gorącej. Czuł jej zapach, tę
ostrą, słodką woń kobiecego podniecenia, kobiecego orgazmu.
Jej łechtaczka była opuchnięta, obrzmiała i na pewno obolała.
Nie mógł jednak przestać.
Wpatrywała się w niego, znowu zagryzając dolną wargę. Chciał wziąć do ust ten
soczysty, czerwony płatek. Ale jeszcze nie teraz.
Patrzenie na nią w tym stanie było istną torturą. Odmawiał sobie tego, czego
naprawdę potrzebował zanurzenia gję w jej ciele. Całowania jej. Do kurwy nędzy,
tak bardzo chciał ją po prostu pocałować.
Nie.
Głębiej wsunął w nią palce, nie zapominając, by kciukiem masować kolistymi
ruchami jej małą, twardą łechtaczkę.
- Alec... to takie cudowne... ale chyba nie uda mi siÄ™ jeszcze raz...
- Uda.
Uwolnił jej nadgarstki, lecz Dylan pozostawiła ręce w górze, rozpostarte nad głową.
Widać było, że już całkowicie zatraciła się w tym zmysłowym transie. Uwielbiał,
kiedy była w takim stanie. Poskromiona. Zdominowana. Całkowicie mu poddana.
Wsunął pod nią rękę, maczając palce w jej sokach. Kiedy zebrał odpowiednią ich
ilość, wsunął rękę dalej, pomiędzy jej pośladki, i gładko wepchnął palec w jej drugą,
ciasną dziurkę, wiedząc, że ona to uwielbia, że to spowoduje, że odleci. -Ach... Alec.
Nie musiał pytać, czy to sprawia jej przyjemność. Rozkosz malowała się na jej
twarzy. Jej zrenice były ogromne, policzki zarumienione, oddech rwany i głośny.
- Mocniej, Alec.
- Tak, właśnie to chciałem usłyszeć. Właśnie tak chcę cię zadowalać, Dylan.
Wetknął palec w jej tyłek, zaczął tłoczyć mocno, a drugą ręką pieprzyć jej cipkę,
pocierać jej łechtaczkę. Już po chwili znowu szczytowała. Jej ciało zadygotało,
zacisnęło się na jego palcach. Nie odrywała swoich kryształowych oczu od jego
twarzy. Miał wrażenie, że tonie w jej rozkoszy.
Niewiarygodne.
Zanim skończyła szczytować, Alec wreszcie do niej przywarł, atakując nadal
twardym prąciem. Gdy tym razem oplotła go ramionami, nie próbował ich od siebie
oderwać. Nawet nie przeszło mu to przez myśl. Po prostu chciał być w niej, musiał ją
poczuć.
Zanurzał się gwałtownie w jej ciele, wreszcie mógł przyssać się do niej ustami. Jej
wargi go nie zawiodły; były tak samo słodkie, jak zapamiętał. Językiem wdarł się do
jej ust, spijając jej słodycz prosto z języka. Uczucie rozkoszy było jak oblane miodem
ostrze noża przeszywające jego fiuta, jądra i brzuch.
Dzgał ją coraz mocniej. Chciał, by bolało. Ją. Jego. Zderzali się biodrami, ale on, do
cholery, tego potrzebował. Pragnął czuć jak najwięcej, jak najmocniej.
Orgazm uderzył w niego niczym deszcz płonących meteorytów. W jego głowie
wybuchnÄ…Å‚ milion gwiazd, rozsadzajÄ…c mu skronie.
Drżał oślepiony, oszołomiony, obsypując jej twarz pocałunkami.
Nie miał pojęcia co, do diabła, z nim się dzieje.
Wiedział tylko, że obudziła się w nim jakaś straszliwa, potężna, nieznana potrzeba.
Nigdy wcześniej jej nie poczuł. Nie poznał. A teraz zawładnęła jego ciałem, jego
zachowaniem - na oczach Dylan. Pierwszy raz w życiu był naprawdę przerażony.
Rozdział dziesiąty
Dylan wreszcie złapała oddech. Przygniatające ją ciało Aleca nie pomagało, ale nie
chciała, żeby się poruszył. Była cała obolała. Wypompowana. Rozanielona. Co
między nimi się wydarzyło? Coś dziwnego. Innego. Poczuła się przez niego
całkowicie zdominowana. Od razu zanurzyła się w tym uczuciu, w tym stanie. Jej
umysł został ogołocony z wszelkich myśli już w momencie, gdy Alec wszedł do jej
mieszkania. Jego dłonie nie były łagodne, pieściły ją ostro, drapieżnie, ale to
uwielbiała. Nie myśl o tym. Nie chciała się zastanawiać nad tym, co właściwie
oznacza świadomość tego wszystkiego. Kiedy zbyt dużo o tym myślała, powracał
strach, zabijając przyjemność. Stop. Tak, przestań myśleć i po prostu bądz. Z nim.
Czuła na sobie jego zapach. Ten męski zapach oceanu i lasu, potu i seksu. Cudowny
zapach. Jakby dla niej... stworzony. Boże, od kiedy nawiedzały ją takie głupie
dziewczyńskie myśli? Cóż, prawdę mówiąc, odkąd go spotkała, czasem to się jej
przydarzało. Ale teraz zaczynało wymykać się spod kontroli. Powoli wracała na
ziemię, do swojego ciała. Poczuła wyraznie ciężar Aleca, usłyszała jego rwany,
chrapliwy oddech. Jego bródka trochę drapała ją w policzek, a oddech parzył skroń.
Przemknęło jej przez głowę, że tak naprawdę chciałaby, żeby Alec nigdy się nie
poruszył. Ta myśl wywołała w niej lekką panikę. Z ogromnym trudem ją zdusiła. Alec
podniósł głowę i spojrzał na nią. Z jego oczu bił najpiękniejszy odcień błękitu, który
sprawił, że oddech uwiązł jej w gardle. A może w ten sposób próbowała zatamować
przypływ niepokoju? - Dylan, co się dzieje?
- Co masz na myśli?
- Przed chwilą cała zesztywniałaś.
- To nic takiego... Wszystko w porządku. Jesteś trochę ciężki...
- Och, wybacz.
Wysunął się z niej. Ogarnęło ją nagłe poczucie straty. Zatęskniła za ciepłem jego
ciała.
Usiadł na kolanach, pomiędzy jej rozchylonymi nogami. Zapragnęła znowu poczuć
go w sobie.
Nienasycenie.
Przełknęła emocje, które w niej wezbrały.
Co siÄ™ z tobÄ… dzieje?
Wpatrywał się w nią, lecz jego zazwyczaj przenikliwe spojrzenie było lekko
zamglone. Pomyślała, że to skutek uboczny orgazmu. W duchu się ucieszyła. Alec był
[ Pobierz całość w formacie PDF ]