[ Pobierz całość w formacie PDF ]
osobistego sprawiał, że sądziła, iż jest samotny. Postanowiła, że
zaczeka kilka godzin, aż Danny zacznie pracę w Anglii i zadzwoni
do niego, jak już położy Bena spać.
Spojrzała na zegarek, sięgnęła po pilota i włączyła telewizor. Na
chwilę jej uwagę przykuł jakiś teleturniej. Dużo lepiej było
258
jej jednak, kiedy wyłączyła dzwięk. Powoli się ściemniało, więc
postanowiła wziąć szybki prysznic i odświeżyć się.
Kiedy się rozbierała, w myślach ujrzała twarz Barrego Lernera.
Jeszcze raz po kolei przypomniała sobie wszystkie fakty. Nóż z
krwią Elizabeth Dorman był obciążającym dowodem. Mogła sobie
tylko wyobrazić, jak tamte kobiety się czuły, kiedy je zaskoczył.
Czy strach powstrzymał je przed walką? Melanie Havelock
musiała być sparaliżowana strachem, skoro została w pokoju,
podczas gdy on częstował się obiadem. Wiedząc o aresztowaniu
przestępcy, te kobiety mogły dzisiaj spać spokojniej. Miała
nadzieję, że tym razem mają tego właściwego człowieka.
Dlaczego wrócił i zamordował tylko dwie ze swoich ofiar? To
pytanie wciąż wywoływało w niej dreszcz niepokoju.
Nastawiła piecyk gazowy na 42 stopnie Celsjusza i odkręciła
gorącą wodę. Parująca woda oblewała jej napięte mięśnie ramion i
szyi. Pomyślała o skutkach, jakie zbrodnie Lernera wywarły na tak
dużej liczbie osób. Od czasu zbrodni Melanie bierze prysznic w
kostiumie kąpielowym, zbyt przerażona, by rozebrać się do naga.
Jodie Davis sprzedała swój dom i zniknęła razem z rodziną,
prawdopodobnie udała się do Stanów. Louise Richardson może już
nigdy nie pracować w wybranej przez siebie profesji.
Cała kabina prysznicowa była zaparowana. Odkręciła ma-
ksymalnie wodę, która jak wodospad spływała po jej skórze. Od
gorąca piekło ją całe ciało, ale było to uczucie pulsującego
masażu. Przyszło jej do głowy, że linia między przyjemnością i
bólem jest cienka. Jakże to jednak dalekie od konieczności
poczucia bólu, by móc doświadczyć miłości.
Każdy jej mięsień był zmęczony, jakby przebiegła maraton.
Dzięki Bogu dotarła już do mety. Zamknęła oczy i rozkoszowała
się upływem czasu.
Lista ofiar Lernera wydłużała się. Zbrodnia przynosiła długofalowe
efekty, które rozprzestrzeniały się na całą społeczność. Nigdy nie było
tylko jednej ofiary. Lerner nieodwołalnie zmienił życie rodzin i
przyjaciół swoich ofiar. To było jak nieodwracalna reakcja
chemiczna. Nikt już nie mógł wrócić do tego, kim był, zanim
zbrodniarz zaatakował. Zmienił się nawet styl życia policjantów
przeprowadzających dochodzenie. Każdy, kto miał do czynienia z
napadami Lernera, miał na długie lata zapamiętać tę sprawę.
259
Odkąd został złapany przez policję, Anya nie miała do zrobienia
już nic, oprócz skupienia się na Benie. Przewidywano deszcz,
więc mogli spędzić cały dzień, grając w Statki" lub Pułapkę na
Myszy". Mogła też wybrać grę w karty koncentracji. Nawet małe
dzieci lubią być pokonane przez wartościowego przeciwnika. Ta
myśl sprawiła, że uśmiechnęła się z dumą.
Wyszła spod prysznica i szybko wsunęła niebiesko-grafitową
spódnicę, którą kupiła na ich ostatniej wyprawie na zakupy. Nie
była zbyt praktyczna, ale jej syn lubił ten kolor i dotyk wełny. Na
górę włożyła luzny sweter, jego ulubiony i ciepłe kapcie. W końcu
było jej ciepło.
Pochyliła głowę, by osuszyć ręcznikiem mokre włosy i zastygła
nieruchomo, bo zobaczyła odbicie w lustrze. W drzwiach łazienki
stał mężczyzna.
Serce zabiło jej szybciej, odrzuciła włosy do tyłu, mocno
ściskając ręcznik w dłoniach. Gorąco i przyspieszony puls
sprawiły, że na ułamek sekundy straciła kontakt z rzeczywistością,
jakby łazienka nagle zniknęła i po chwili pojawiła się z powrotem.
- Odwróć się powoli! Niczego nie próbuj. - Powiedział,
obracając w rękach jakiś metalowy przedmiot.
Odwróciła się do niego twarzą, starając się stłumić narastającą
panikę. Uniósł brwi, które dojrzała pod ciemną czapką. Gdzieś już
widziała tę twarz.
- Oglądałem cię. - Uśmiechnął się ironicznie, wodząc wzrokiem
od jej klatki piersiowej w dół i z powrotem. - Masz świetne
ciało.
Był tam, kiedy brała prysznic. O Boże. Skok adrenaliny sprawił,
że zachciało jej się wymiotować. Ale musiała myśleć trzezwo.
Szybko. Mała łazienka miała tylko jedne drzwi. To był jedyny
ratunek. Jedyną bronią, jaką mogła się posłużyć, była suszarka do
włosów.
Jak gdyby przewidując jej kolejny ruch, sięgnął po krzyż, który
wisiał na jego szyi i nacisnął przycisk. Ujrzała wystające z niego
długie ostrze. Takie jak to, które opisywała Haydenowi; to, które
zostawiło ślady na ciałach ofiar. Jezus, nóż wisiał cały czas na jego
szyi.
Serce waliło jej jak młot. W ciągu ułamka sekundy podjęła
decyzję. Owinęła ręcznik wokół lewej ręki.
260
- Co chcesz tym zrobić? Wysuszyć mnie na śmierć?
- Zaśmiał się.
Mocno chwyciła lewą dłonią wolny koniec ręcznika. Jeśli to nie
podziała, będzie ją chciał zabić nożem. Ręcznik mógł
zamortyzować jego pchnięcie. Zdenerwowana, czekała na od-
powiedni moment.
Stał, patrzył na nią, a po chwili zrobił krok do przodu.
Właśnie wtedy Anya złapała z półki lakier do włosów i krzycząc
ile sił, prysnęła mu sprayem w twarz. Drugą ręką uderzyła w nóż.
Potrzebowała szansy na ucieczkę.
Siła jej uderzenia sprawiła, że potknął się i poleciał do tyłu.
Złapał się za oczy. Pobiegła w kierunku otwartych drzwi do
pokoju. Była tuż przy schodach.
Nagle jej głowa szarpnęła w tył, a całą skórę pod włosami
przeszył ból. Skręcił jej włosy, by móc mocniej trzymać.
- Ty głupia suko!
Anya wbiła mu w ręce paznokcie, desperacko walcząc, by ją
puścił. Nie zwracając uwagi na zmagania kobiety, pociągnął ją po
podłodze do pokoju, w kierunku łóżka.
Jezu! Chciał ją zgwałcić! Wiedziała, że na plecach będzie
bezradna i z trudem przekręciła się na kolana. Ciężko dyszał, ale
był zbyt blisko, by mógł się zamachnąć i uderzyć ją. Nie widziała
noża. Walczyła, by wstać.
Jednym szybkim ruchem uniósł ją i rzucił na łóżko. Zanim
zaczęła mu się opierać, usiadł jej na klatce piersiowej. Jego kolana
mocno przyciskały ramiona kobiety. Z trudem oddychała, walcząc
o każdy oddech.
Jego twarz wykręciła się ze złości i z całej siły uderzył ją pięścią
w klatkę piersiową tak, że niewielka ilość powietrza, którą miała
w płucach, uciekła.
Potem znowu zobaczyła nóż i zebrała siły.
ROZDZIAA PIDZIESITY
Ból wywołany ostrzem niemal wbijającym się Anyi w obojczyk
sprawił, że zsunęła głowę z łóżka. Na moment odsunął od niej
tors, cały czas przyciskając kolanami jej ramiona. Potem rozpiął pas
i rozporek. Zapach ketonu w jego pocie sprawił, że zatkało ją.
Anya z trudem przełknęła ślinę i usiłowała skupić swoją uwagę
na tym, jak go powstrzymać.
- Za chwilę będzie tu mój były mąż z synem. Ma klucz.
- Skłamała. - Uda ci się uciec, jeżeli pójdziesz już teraz. Nikomu
nic nie powiem.
Słowa te zabrzmiały pusto. Nawet dla niej. Mężczyzna
przekrzywił głowę w bok.
- Nie patrz na mnie - zasyczał i uderzył ją pięścią w policzek.
- Nie rób hałasu.
Bicie jej serca było ogłuszające. Była pewna, że podoba mu się
odgłos powietrza z trudem przepływającego przez jej płuca. Czy to
go tak podniecało - strach i przerażenie?
- Kto jest na dole - powiedział, zapinając spodnie lewą ręką.
Nóż pozostał przy jej gardle.
Anya była zbyt przerażona, by zacząć krzyczeć.
- Chodzmy - powiedział i podniósł ją do góry za włosy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]