[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie wyglądam gorzej niż ty.
- Zciągnij ten strój wieśniaczki - mruknął - chyba że chcesz, abym ja to
zrobił.
Pokręciła głową, nieomal tracąc równowagę.
Klnąc pod nosem, chwycił za luzną gumkę na szyi dziewczyny i
pociągnął. Następnie ściągnął z Bev sukienkę, pozostawiając ją tylko w
majteczkach.
127
RS
Gapiła się na swoje nagie piersi - jedna była poplamiona owocami,
druga nie.
- Jak to się stało? - spytała z roztargnieniem. Sam zamarł na widok jej
prawie nagiego ciała. Wyglądało na to, że nie zdawała sobie sprawy, iż
została rozebrana, i to w jakiś niewytłumaczalny sposób spowodowało, że
zapragnÄ…Å‚ jej jeszcze bardziej.
- Trzeba doprowadzić cię do porządku - stwierdził, wpychając ją do
kabiny.
Im szybciej będzie miał to za sobą, tym lepiej. Nie można oczekiwać
rozsądku od pijanej, półnagiej kobiety. Kiedy Bev wytrzezwieje, wtedy się z
niÄ… porachuje.
Wsadził ją pospiesznie pod prysznic i zaniknął drzwi, ale prawie
natychmiast wyskoczyła z powrotem, ociekając wodą.
- Gotowe - zaszczebiotała.
- Akurat. Z powrotem do środka!
Pokręciła głową. Woda rozpryskiwała się na wszystkie strony.
- W takim razie wchodzÄ™ z tobÄ…. - ZciÄ…gnÄ…Å‚ koszulÄ™ oraz buty i
wepchnął Bev z powrotem do kabiny, wciskając się za nią. Woda zmoczyła
jÄ… natychmiast.
- Nie wyjdziesz stąd, dopóki nie będziesz umiała powiedzieć swojego
imienia wspak.
Zaczęła natychmiast próbować. Zanim wreszcie jej się to udało,
usłyszał tyle zniekształconych wersji  Beverly Jean", iż żałował, że wpadł
na ten pomysł.
- Veb? - powiedziała w końcu. Odwróciła się i uśmiechnęła do niego
szeroko.
- Dosyć tego - zniecierpliwił się.
128
RS
W maleńkiej kabinie prysznica było ciasno, bardzo ciasno. Bev nie
przestawała się wiercić, by znalezć się z nim twarzą w twarz. Jej miękkie,
wilgotne piersi ocierały się o jego ciało. Doprowadzała go do szaleństwa i,
co gorsza, wyraznie o tym wiedziała.
Odkręcił do końca kurek z zimną wodą, ale zamiast lodowatego,
trzezwiącego natrysku leciała zeń woda o temperaturze pokojowej. Mimo to
trzymał pod nią swą towarzyszkę. Woda płynęła po jej twarzy, spływała po
ramionach i klatce piersiowej. Widok mokrych i lśniących piersi sprawił, że
poczuł wzbierające w nim pożądanie. Czuł się, jakby oblewał go ukrop.
- Jak się czujemy? - spytał, podtrzymując ją i nie spuszczając z niej
wzroku.
- Kto chce to wiedzieć? - Uśmiechnęła się, przekomarzając się z nim
najwyrazniej.
Może, zamiast przyłożyć jej w tyłek, powinien wyrzucić ją za burtę i
ciągnąć za statkiem razem z Arthurem? A może powinien zrobić i to, i to?
Faktem jest, że Bev bawiła się dobrze. Zwiat przestał się huśtać,
żołądek się uspokoił, a ona stała pod prysznicem, co działało na nią
niesamowicie. Nawet Sam wydawał się trochę mniej zły, tak przynajmniej
jej się wydawało. Myśli w dalszym ciągu miała niejasne i nie zdawała sobie
sprawy z tego, co się dzieje, ale odczuwała przyjemność, przytulając się do
niego. Od dawna nie znajdowała się tak blisko niego.
- Masz bardzo ładną klatkę piersiową - stwierdziła. Mogłaby równie
dobrze pochwalić jakąś inną część jego ciała, ale patrzyła akurat prosto na
tors. Spływająca woda rzezbiła fascynujące wzory na ciemnych włosach
porastających jego ciało.
- Dziękuję. - Uśmiechnął się słabo. - Twoja też jest niezła.
- Moja klatka piersiowa?
129
RS
Spojrzała mu w oczy i zobaczyła, że stają się dzikie i intensywnie
niebieskie. Rysująca się koło ust blizna była prawie biała, tak mocno
zacisnął szczęki. Oddychała teraz z pewnym trudem, jakby para unosząca
się w tej małej kabinie pochłonęła cały tlen. Nogi ciążyły jej w ten słodki,
rozkoszny sposób, który dobrze pamiętała.
Poczuła lekkie ukłucie niepokoju, mgliście przypominając sobie, jak
wyciągnął ją z naczynia pełnego owoców i przerzucił sobie przez ramię.
Mógłby być bezlitosnym karaibskim piratem, rzezimieszkiem, zbrodniarzem
czy też facetem porywającym kobiety dla własnej przyjemności. Z
pewnością wyglądał wystarczająco groznie. Ale pirat gwałciłby ją już
zapewne. To zresztą nie miało znaczenia, to były tylko głupie fantazje
zamroczonego alkoholem umysłu. Czuła się tak, jakby jej wnętrze
rozpływało się w czymś ciepłym, gładkim i srebrnym, jakby wszystko
stawało się płynem. Nie miała już ani mięśni, ani kości.
- Prawda, że prysznic to wspaniała rzecz? - powiedziała, odrzucając
głowę do tyłu i pozwalając wodzie spływać po twarzy.
- Ostrożnie-ostrzegł, chwytając ją.
Jego ręce ześlizgnęły się wzdłuż jej pleców, jedna z nich znalazła się
niebezpiecznie blisko pośladków. To nagłe dotknięcie przeszyło Bev
erotyczną błyskawicą. Doznanie było przenikliwe jak trzask skórzanego
bicza w powietrzu. Nigdy nie doświadczyła niczego równie podniecającego.
- Co robisz? - spytała cicho, z trudem chwytając oddech.
- Utrzymuję cif na nogach. Nie chcemy, aby zdarzył się wypadek pod
prysznicem, prawda?
- Tak, tylko bez wypadków. - Nagle zaczęła patrzeć na niego w
całkiem inny sposób. Nie mogła odwrócić oczu. Widziała pewne szczegóły
z oszałamiającą jasnością. Rozszerzanie się nozdrzy, gdy oddychał, kości
130
RS
twarzy pokryte gładką, śniadą skórą. Czy zawsze był taki wysoki i szeroki w
barach? Wydawało się, że ledwie mieści się w kabinie. Czuła się
stłamszona, kompletnie przez niego pochłonięta.
Poruszył się i poczuła, że ciężki od wilgoci materiał ociera się o jej
gołą skórę.
- Czy wiesz, że masz na sobie dżinsy? - spytała. Uśmiechnął się, oczy
mu pociemniały.
- Widzę, że rozbawiona dziewczyna w końcu zaczęła trzezwieć.
Nie, Bev nie była ani trochę bardziej trzezwa. Po prostu nagle boleśnie
poczuła sama siebie i te wszystkie zmysłowe sygnały, krążące po jej ciele.
Czuła go przez mokre dżinsy. Był twardy i olbrzymi. Sam dotykał biodrami
jej bioder, tak jak wtedy w jej kuchni, teraz tutaj w tej ciasnej kabinie. KrÄ™-
ciło jej się w głowie, wiedziała, że jest nadal pijana. Była oszołomiona
doznaniami i nieprzytomna z chęci zobaczenia i dotknięcia tego, co
znajdowało się pod dżinsami.
- To chyba bardzo niewygodne - powiedziała, spoglądając na niego. -
Mokre dżinsy.
- Niewygodne - zgodził się - ale bezpieczne.
Ich oczy spotkały się i Bev zamilkła. On wiedział, uświadomiła sobie.
Wiedział, że opanowała ją ciekawość i podniecenie. Zupełnie jakby
podsłuchiwał jej myśli.
- Jeśli dżinsy ci przeszkadzają... - zaczęła mówić - mógłbyś je zdjąć.
- Może ty mogłabyś to zrobić - wyszeptał ochryple. Serce Bev waliło
dziko, gdy chwycił jej rękę i położył ją na swoich spodniach.
Przyszło jej na myśl, że powinna zaprotestować, ale ciekawość okazała
się silniejsza. Poruszała ostrożnie palcami, każde nowe odkrycie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl