[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wprawdzie zapowiedział, że pozostanie w Portbury Abbey przez trzy tygodnie i zajmie
się sprawami posiadłości, ale już nabrał ochoty, żeby wymyślić pilny powód powrotu do
Fratcombe. To przypomniało mu o powinności, której starał się uniknąć. Jeśli chciał
przeorganizować dom zgodnie z własnymi oczekiwaniami, to należało się ożenić. Tym
razem jednak zamierzał samodzielnie wybrać towarzyszkę życia, a na to potrzebował
czasu. Wierzył, że w końcu nowa hrabina obejmie tu rządy, jego matka zaś przeniesie się
do Wdowiego Domu. Z biegiem czasu sytuacja się ustabilizuje, a on odzyska spokój.
Drzwi się otworzyły, lecz Jonathan nawet nie spójrzał w ich kierunku. Wydawanie
poleceń służbie było rolą jego matki.
- Och, proszę o wybaczenie! - rozległ się młodzieńczy głosik.
To nie mogła być służąca.
Jonathan odwrócił się raptownie. W progu stała bodaj najśliczniejsza młoda kobie-
ta, jaką kiedykolwiek widział. Złociste loki wiły się wokół jej twarzy w kształcie serca,
oczy o barwie niezapominajek zajmowały niemal pół twarzy. Matka znowu zabawiła się
w swatkę, domyślił się bez trudu. Zastanawiał się, ile piękności sprowadziła do domu,
żeby go kusić. Czyżby odwiedziny w interesach zamierzała zamienić w serię wieczor-
ków zapoznawczych?
Zliczna młoda dama dygnęła i dopiero potem weszła do pokoju.
R
L
T
- Proszę o wybaczenie - powtórzyła. - Gdybym wiedziała, że ma pani towarzystwo,
z pewnością nie zaprzątałabym jej głowy.
- To mój syn, Jonathan, który wrócił do domu, by przejąć obowiązki gospodarza.
Najwyższy czas! - Hrabina wdowa wstała. - Czy pozwolisz, że ci go przedstawię, drogie
dziecko?
Policzki dziewczęcia przybrały barwę dojrzałych truskawek.
- Lady Cissy, to mój syn, hrabia Portbury, do niedawna major w armii ekspedycyj-
nej w Hiszpanii - oznajmiła z dumą hrabina. - Jonathanie, poznaj lady Cissy Middleton,
drugą córkę księcia Sherford.
Hrabia powściągnął gniew i ukłonił się kurtuazyjnie.
Jakkolwiek patrzeć, to nieszczęsne dziewczę nie odpowiadało za przewinienia jego
matki. Lady Cissy ponownie dygnęła, po czym z wystudiowaną elegancją podała mu
dłoń.
- Jestem zachwycona, mogąc wreszcie poznać pana hrabiego - oświadczyła. - Spoj-
rzała na niego spod gęstych, złocistych rzęs, a następnie szeroko otworzyła oczy, jakby
spoglądała na urzekające zjawisko.
Jonathan pomyślał, że do jej zachowania wyjątkowo pasują słowa nienaturalne" i
wystudiowane". Czemu jego matka zawsze przedkładała rangę i pozory nad zasady i
uczciwość? Mimowolnie przypomniał sobie cięte riposty Beth Aubrey i ogarnął go więk-
szy podziw niż wtedy, gdy ich wysłuchiwał. Beth była szczera, broniła słabszych i, w
przeciwieństwie do lady Cissy, nie flirtowała. Pomógł nowej znajomej zająć miejsce
obok jego matki. Miał poczucie, że czeka go bardzo nużące popołudnie.
Wystarczyły trzy zdania wypowiedziane przez lady Cissy, by potwierdziły się jego
najgorsze obawy. Młodziutka piękność miała pusto w głowie, zresztą jak większość po-
dobnych jej młodych dam. Co więcej, chichotała piskliwie i głośno, co każdego przy-
zwoitego mężczyznę musiałoby prędzej czy pózniej wpędzić w alkoholizm.
R
L
T
Rozdział czwarty
Jonathan zignorował obecność brata przy stole i w milczeniu jadł śniadanie. Przez
trzy niekończące się tygodnie tkwił w Portbury Abbey niczym więzień we własnym do-
mu. Ucieczka nie wchodziła w grę, bo pod jakim przekonującym pretekstem mógłby
opuścić pełną gości posiadłość? Dobre maniery zmusiły go do pozostania na miejscu.
%7ładna z przybyłych piękności nie zdołała go usidlić i skłonić do oświadczyn, choć kilka
z nich uciekło się do przebiegłych sztuczek. Pozostałe były tak onieśmielone, że w jego
obecności stały niczym słup soli, albo tak głupie, że rozmowa z nimi śmiertelnie go nu-
dziła. Co oczywiste, wszystkie mogły się poszczycić pochodzeniem bądz urodą, jednak
Jonathanowi to nie wystarczało. Nie mógł się doczekać ich jutrzejszego wyjazdu. Wśród
[ Pobierz całość w formacie PDF ]