[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czynaniach Dorana i jego kumpli.
Z ciężkim sercem wygrzebała się z łóżka, wzięła prysznic i narzuciła na siebie
dżinsy i koszulkę. Wyjście z sypialni wymagało całej siły woli, ale musiała się przeko-
nać, czy Alex dowiedział się czegoś nowego o Doranie.
Na twarzy Aleksa nie było widać, że ma za sobą ciężką noc. Stał przed domem w
ostrym, zimowym słońcu i rozmawiał przez telefon. Na jej widok odwrócił się, powie-
dział do słuchawki „no dobrze", wyłączył telefon i przyjrzał jej się uważnie.
- Wszystko w porządku?
- Tak, dziękuję - odrzekła automatycznie.
- Doranowi udało się przemknąć przez granicę. Nikt go nie widział od chwili, gdy
wyjechał z Rzymu. Przypuszczam, że płynie już przez Adriatyk w stronę Karatii. Straż
graniczna Gerda jest postawiona w stan gotowości.
Jego głos brzmiał neutralnie, ale Serina odwróciła twarz pod przenikliwym wzro-
kiem.
- A więc możemy tylko czekać - powiedziała, dodając w myślach: i modlić się.
- Obawiam się, że tak - rzucił niecierpliwie.
Wyraźnie nie lubił czekania, podobnie jak ona.
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, kto za nimi stoi? Doran nie ma pieniędzy na
latanie po całym świecie.
- Bo wciąż nie jesteśmy pewni, kto jest producentem tego spektaklu. Może to być
jedna z dwóch organizacji. - Zerknął na zegarek. - Śniadanie - rzucił krótko. - A potem
ruszamy w drogę.
Stłumiła protest. Nie było sensu tu zostawać.
Ten dzień, a także następny, wyglądały dokładnie tak samo jak poprzednie. Półży-
wa ze zmartwienia Serina pilnie odrabiała lekcje i wbrew sobie czuła wdzięczność dla
Aleksa, który dyskretnie starał się ją wspierać. Może i była jego więźniem, ale w każdym
razie próbował jej pomóc. Rankiem po trzeciej nocy obudziła się z wrażeniem, że znów
leży w jego ramionach, ale to był tylko sen. Po raz kolejny Alex zostawił ją samą. Wstała
i z wysiłkiem zaczęła wykonywać poranne rutynowe czynności. Serce przestało jej bić,
gdy usłyszała jego wołanie. W piżamie wybiegła z pokoju i omal się z nim nie zderzyła.
- Co się stało? - wydyszała, patrząc na niego.
- Straż graniczna Gerda zatrzymała Dorana i kilku innych na wybrzeżu Karatii.
Przepełniona ulgą poczuła, że do oczu napływają jej łzy. Alex otoczył ją ramie-
niem. Powstrzymała chęć, by się o niego oprzeć, i w końcu udało jej się szepnąć:
- Bogu dzięki.
- Owszem - zgodził się Alex sucho.
- Nic mu się nie stało?
- Wszystko w porządku. Chociaż wciąż nie chce przyjąć do wiadomości, jak nie-
wiele brakowało, by zginął on sam, jego przyjaciele i zapewne tysiące innych ludzi.
- Czy mogę się z nim jakoś skontaktować?
- Gdy już skończą z nim pogranicznicy Gerda, będzie mógł wrócić do domu, a tam
możesz mu uświadomić, w jak niebezpieczną grę się bawił.
Powstrzymała drżenie ust. Nie mogła zebrać myśli, ogarnięta przeciwstawnymi
emocjami.
- W takim razie ja też wracam do domu.
- Dobrze - odpowiedział Alex spokojnie.
- Nie pytam cię o pozwolenie - obruszyła się.
Uniósł brwi, ale odpowiedział równym tonem:
- Nie daję ci pozwolenia. Wiem, jak się czujesz. Masz ochotę wyładować się na
Doranie. Będzie o wiele rozsądniej, jeśli rozładujesz emocje na mnie.
Ona jednak już odzyskała kontrolę nad sobą.
- O nic cię nie winię - powiedziała tak spokojnie, jak tylko potrafiła.
- Doran będzie próbował się bronić. Jeśli mogę ci coś poradzić, traktuj go jak doro-
słego, który popełnił błąd i czegoś się nauczył. Choć na twoim miejscu powiedziałbym
mu, że nie należy okłamywać ludzi, którzy go kochają.
- Mam nadzieję, że zrozumie raz na zawsze, że nie ma żadnej nadziei, by mógł
wrócić do Montevel.
- Wszyscy mają taką nadzieję - rzekł Alex surowo. - Doran spowodował już dość
kłopotów. Jestem pewien, że Gerd mu to wytłumaczył. Jeśli ma choć odrobinę rozumu w
głowie, to powinien się skupić na skończeniu studiów i znalezieniu pracy, która zapełni
mu czas.
- Czy nadal chcesz, by odpracował u ciebie koszt przelotu? - zapytała nieśmiało.
- Owszem - potwierdził.
Podczas lotu do Francji przez cały czas myślała o tej obietnicy. Oczywiście to było
głupie, ale dawało jej nieco pociechy. Jeśli Alex będzie pozostawał z nimi w kontakcie,
to może...
Nie, pomyślała, wsuwając klucz w zamek w drzwiach swojego mieszkania. Nawet
o tym nie myśl. To się nie zdarzy. Za rok o tej porze nie będziesz potrafiła przypomnieć
sobie jego twarzy. Jedyną pamiątką pozostanie rubryka w czasopiśmie i fotografie.
Ponieważ Kelt i jego rodzina potrzebowali odrzutowca, Alex zarezerwował jej
miejsce w zwykłym samolocie pasażerskim. Dotarła do domu zupełnie wyczerpana. Ha-
łas i upał śródziemnomorskiego lata w mieście tętniły wokół niej i już zaczynała tęsknić
do świeżej i zielonej Nowej Zelandii.
Doran był w domu. Wyszedł jej na spotkanie z twarzą niewyrażającą zupełnie ni- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl