[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dla wicehrabiego. Pomyśl, co powie twoja babka, kiedy zjedziesz na święta z
taką żoną!
Miles uśmiechnął się.
 Moja babka? Otóż moja babka powie, że mam robić to, co uważam za
słuszne, a resztą rodziny się nie przejmować. Allen, do diabła! Przecież nie
siedzimy nad herbarzem Debretta i nie studiujemy drzew genealogicznych,
tylko mówimy o mojej żonie! Mój drogi, kobieta, z którą do końca moich dni
mam widywać się codziennie przy śniadaniu, przede wszystkim powinna mi
się podobać i wzbudzać mój szacunek. Poza tym, niezależnie od tego, czy
Alveneyowie ją uznają, czy nie, Edwina jest ponoć wnuczką prawdziwego
nababa. Dziedziczy po nim wielkÄ… fortunÄ™, a to zamyka usta najbardziej
nadętym snobom. Naturalnie nie dbam o jej majątek, wystarczą mi dobra
Hampdenów. Dla mnie ważne jest coś innego...  Z uśmiechem zdjął
pokrywkę z żelaznego garnka, który stał na stole, i po całym namiocie rozszedł
się smakowity zapach.  Spójrz, co mi przyniosła! Potrawka z kurczaka i
38
RS
warzyw! CoÅ› takiego w listopadzie, kiedy siedzimy w fortyfikacjach
obronnych, tak daleko od Lizbony! Mojemu ordynansowi udaje się zdobyć co
najwyżej kilka zeschniętych marchewek, natomiast moja żona jest po prostu
czarodziejkÄ…!
 Wątpię, czy twoja rodzina doceni umiejętność zdobycia kurczaka w
kraju spustoszonym przez wojnę  rzucił Sanbrook z krzywym uśmieszkiem. 
Poza tym nie zapominaj, że w Hampden Glen czeka tłum służby gotowej na
każde twoje skinienie. Od twojej żony nie będzie się wymagać gotowania
smakowitych potrawek, lecz zajęcia się czymś innym, czymś, do czego lady
Hampden zapewne nie bardzo jest przygotowana.
 Wątpię, czy istnieje cokolwiek, z czym lady Hampdon nie potrafiłaby
sobie poradzić. Co więcej, Edwina podoba mi się, Allenie. Nie spotkałem
jeszcze tak inteligentnej kobiety. Pojmuje wszystko w lot. Nie ma w niej cienia
pruderii, jest opanowana i rozsÄ…dna, czego najlepszym dowodem jej obecne
postępowanie, kiedy okazało się, że dobry uczynek bardzo skomplikował jej
życie. Poza tym sam przyznasz, że jest kobietą o miłej powierzchowności, a do
tego zgodną, łatwo się z nią dogadać, porozumieć. Nigdy nie upiera się na siłę
przy swoim zdaniu, waży racjonalne argumenty, na nich opiera decyzje. Myślę,
że moglibyśmy stworzyć całkiem dobre stadło. Stadło z rozsądku. Kto wie, czy
nie żylibyśmy lepiej niż większość małżeństw.
 Tak sądzisz...  powiedział z zadumą Sanbrook.  No cóż... Radzę ci
się jeszcze nad tym zastanowić, zanim podejmiesz nieodwracalne decyzje,
których będziesz potem gorzko żałował. Niebawem znajdziesz się w Londynie,
tam otoczą cię kobiety, które bardziej nadają się na żonę dla wicehrabiego.
Pamiętaj przy tym, że dama, o której mówimy, od samego początku
podkreślała, że zamierza zwrócić ci wolność. Nie jest to sytuacja, w której
honor nakazuje ci dotrzymać zobowiązań.
39
RS
 Wiem, Allenie, że jesteś prawdziwym przyjacielem i szczerze
przejmujesz się moją sytuacją  rzucił Miles nieco oschle, sam zdziwiony, jak
bardzo ubódł go nieprzychylny stosunek przyjaciela do jego żony.  Dlatego
nie czuję urazy, że tak otwarcie wyrażasz swoje opinie, jednak w miarę upływu
czasu mam coraz większą pewność, że małżeństwo z tą właśnie damą mnie
uszczęśliwi. Kłopot w tym, czy lady Hampden da się przekonać...
 Czy da się przekonać?!  Sanbrook wybuchnął głośnym śmiechem. 
Wiesz co, Miles? Chyba jeden z odłamków utkwił ci w głowie! Bo ja jakoś nie
mam co do tego wątpliwości!  Wstał.  Muszę iść, a ty ciesz się piwem i tą
swojÄ… nadzwyczajnÄ… potrawkÄ….
Odprowadził przyjaciela pełnym zadumy wzrokiem. Allen, człek zacny,
lecz niewolnik konwenansów, chyba nie miał racji. Miles czuł, że przekonanie
Edwiny, by pozostała jego małżonką, będzie prawdziwym wyzwaniem.
Edwina, mijając się z lordem Sanbrookiem, który wychodził z lazaretu,
skinęła mu głową i wkroczyła w półmrok namiotu. Jej mąż, wyciągnięty na
swojej pryczy, powitał ją bardzo entuzjastycznie.
 Oto i moja małżonka! Witam! Chciałbym jeszcze raz przekazać słowa
największego uznania. Potrawka była wyborna, mój ordynans skręca się teraz z
zazdrości. Proszę, niech pani siada.
Policzki jej poróżowiały. Nie przypuszczała, że pochwała z ust
Hampdena sprawi jej tak wielką przyjemność.
 Cieszę się, że panu smakowało.
 Bo tak było w istocie. Ale teraz, kiedy jestem już syty, jak to będzie z
następną pani opowieścią?
 Nie wolałby pan zagrać w szachy? Papa powiedział, że może pan
zatrzymać szachownicę tak długo, jak tylko zechce.
40
RS
Uśmiechnął się. Ten uśmiech był taki... szalenie intymny, nic więc
dziwnego, że poczuła ciarki na plecach. A to z kolei było bardzo głupie.
 O nie! Tylko nie szachy  zaprotestował.  Po tak obfitym posiłku
jestem rozleniwiony i pani na pewno wygra, a dwie klęski w tak krótkim czasie
to poważna sprawa, najpewniej opózniłaby moje wyzdrowienie. Dlatego
bardzo proszę o dalszy ciąg opowieści. Poprzednim razem skończyliśmy na
tym, że Rama został wygnany do lasu, a jego żona, Sita, uparła się, że będzie
mu towarzyszyć.
 Właśnie... A więc... pewnego dnia książę Rama wyruszył na polowanie.
Sita miała zostać sama, dlatego Rama narysował na ziemi wokół żony koło i
zabronił jej ruszać się z miejsca. W tym kole była bezpieczna. Niestety, tak się
zdarzyło, że przez las przechodził zły demon, władca sąsiedniej krainy.
Zobaczył piękną kobietę, zachwycił się jej urodą. Jednak Sita, póki stała w
kręgu, była dla niego nieosiągalna, demon wykorzystał więc moc przybierania
dowolnej postaci. Przemienił się w żebraka i zaczął błagać o jałmużnę.
Poruszona jego niedolą Sita wyszła z kręgu i demon ją porwał. Kiedy książę
Rama powrócił z polowania, nie zastał swojej małżonki. Znikła bez śladu. W
sercu księcia zagościł największy niepokój... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl