[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i białych obłoków Krafli w oddali po drugiej stronie, Mi
gą to potraktować jako zachętę.
randa westchnęła uszczęśliwiona.
Dwaj nowo przybyli jeszcze ich nie dostrzegli, więc gru
- Tutaj czuję się jak w domu - rzekła cicho.
pa udała się w odwrotnym kierunku. Przez jakiś czas cho
Móri przyjął to z uśmiechem.
dzili wokół gorących zródeł i wykrzykiwali: Oj!" i Och!"
- To samo mówiły moje dzieci.
Chcieli obejrzeć wszystkie zagłębienia, w których bulgo
- Więc czujesz się tutaj jak w domu? - zachichotała In-
tała siarka,-wszystkie śmierdzące otwory.
dra. - A ja właśnie myślałam, że ta okolica powinna się
Obeszli już prawie całą okolicę. Obejrzeli też zródło
nazywać kuchnia szatana!" Czy nie możemy okrążyć jej
gazu. Wydobywał się z niego z sykiem przesycony siarką
z daleka?
obłok pary, a równocześnie gorąca woda wylewała się na
- Nic podobnego! - zaprotestował Nataniel. - Ja chcę
zastygły wapń, może zresztą siarkę, czy też jakiś inny mi
to wszystko obejrzeć z bliska. Moglibyśmy się zatrzymać
nerał. Większość grupy zniknęła po drugiej stronie gę
na kilka minut, Móri?
stych oparów. Indra widziała Nataniela i Ellen niczym
- Oczywiście! Do Namaskardh sam chcę pójść.
postaci duchów w nieustannie wirującej mgle nad równi
Addi skręcił na drogę wiodącą do zródeł. Było tam wie
ną, gdzie z gorących zródeł wyskakiwały niebieskozielo-
lu turystów. Na parkingu stały szeregi autobusów i jeepów
ne kule i rozpryskiwały się niczym bańki mydlane.
oraz zwyczajnych samochodów osobowych.
Miranda nadbiegła od tyłu.
Mozolnie, na sztywnych nogach wysiadali z superjee-
- Chodz, przejdziemy przez tę parę - rzekła radośnie,
pa. Nad całą okolicą czuć było ciężki zapach siarki,
pokazujÄ…c na pieniÄ…cÄ… siÄ™ przed nimi kaskadÄ™.
a w dole nad równiną pomiędzy parkingiem i Namafjall
- Będziemy potem przez długi czas potwornie śmier
unosiły się podobne do duchów obłoki pary.
dzieć - ostrzegła Indra, ale chętnie ruszyła za siostrą.
Podjechał jeszcze jakiś jeep.
Miranda zniknęła w trujących obłokach siarki. Ziemia
110
111
była bardziej śliska, niż Indra się spodziewała. Stopy roz
gęste kłęby pary niczego nie odróżnią. Jedyne niebezpie
jeżdżały się na lepkim podłożu.
czeństwo to to, że ktoś nadejdzie i pomoże im wstać.
Huk panował straszny. Mimo to Indrze wydawało się,
Marco posłał Móriemu pełne podziwu spojrzenie.
że usłyszała krzyk Mirandy.
- Jak widzę, nie zapomniałeś jeszcze swoich sztuczek.
O Boże, ona się przewróciła, przemknęło jej przez gło
- Czuję się dużo bezpieczniej, gdy wiem, że mogę się
wę. W następnym momencie kierunek wiatru lekko się
nimi posługiwać - potwierdził Móri, wciąż tak samo spo
zmienił, para odsunęła się na bok, na chwilkę zaledwie,
kojny.
ale widok stał się wyrazniejszy.
Miranda nie upadła. Trzymali ją mocno jacyś dwaj
mężczyzni. Zła dziewczyno" - wołał jeden po angielsku.
To nieważne..." - bełkotał drugi - Chodz z nami do..."
11
Głośny krzyk Indry zaskoczył ich, jednocześnie z dru
giej strony nadbiegał Móri.
- Puśćcie dziewczynę - rozkazał spokojnie po islandzku
Jechali dalej drogą państwową na wschód. Po obu stro
Wyglądało na to, że go nie rozumieją. Skoro nie posłu
nach rozciągały się wielkie, szarozielone równiny, hory
chali go natychmiast, Móri uczynił znak ręką ku ziemi,
zont zamykały wulkany.
wymawiając jakieś słowa, które brzmiały bardzo staro
Kiedy Namaskardh zniknęła im z oczu, Móri odwołał
świecko.
zaklęcia. Swoich współtowarzyszy poinformował, że tam
Stopy mężczyzn zaczęły się ślizgać po przypominają
ci dwaj mężczyzni są już wolni.
cym mokre mydło podłożu. Bezradnie padli na ziemię, tak
Nikt na to nie zareagował. Ludzie Lodu znali przecież
że rozległo się głośne plaśnięcie tłustego błota. I tak już zo
takie sprawy z dawnych czasów. Co myślał Addi, nie wia
stali. Wymachiwali rękami i nogami, klęli głośno i coraz
domo. Addi był samą dyskrecją.
bardziej pogrążali się w nieprzeniknionych oparach siarki.
Poza odwiedzanymi przez turystów okolicami ruch na
Indra i Miranda podbiegły do Móriego, szukając przy
drodze był niewielki, od czasu do czasu jednak spotyka
nim schronienia. Tymczasem pojawili się inni współtowa
ło się jakiegoś jeepa z napędem na cztery koła. Niekiedy
rzysze podróży. Móri rzekł:
też i autobus. Tutaj prywatne małe samochody mogły po
- Pośpieszmy się, ruszajmy z tego miejsca, zanim tamci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]