[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ich usta. Tak też się stało: jakby jednocześnie wystrzeliły
fajerwerki, zagrała orkiestra dęta, roztopiło się jej serce, a dusza
stanęła w płomieniach. To powrót do domu, pomyślała. W
ramionach Aleca była tak blisko idealnego szczęścia, jak tylko
to możliwe na tej ziemi.
143
Kiedy przestali się już całować, ujął jej twarz w dłonie i
popatrzył na nią oczami przepełnionymi ciepłem.
Najwyższy czas zakończyć tę grę - powiedział łagodnie. - Dosyć
kłamstw, dosyć półprawd, precz z mitycznymi Helenami i moim
udawaniem, że interesuję się małymi dziewczynkami typu Jodie
Bergen. Czy jesteś gotowa, by przestać uciekać?
Nie mogłabym uciec - powiedziała z ukrywanym uśmiechem. -
Moje nogi są jak galareta.
Wspaniale. Może jednak pocałuję cię raz jeszcze, żeby mieć
pewność. - Znów miał jej usta i pokrył je pocałunkiem
namiętnym, penetrującym, a jednocześnie w cudowny sposób
przepełnionym czułością.
Caitlin zamknęła oczy i pozwoliła, by narosło w niej pożądanie.
Caity. - Tym razem jego głos był jeszcze bardziej zdławiony. -
Caity, chcę się z tobą kochać. Chodź ze mną do łóżka.
Tak - powiedziała, czując, że w przypływie dzikiej tęsknoty
znikają jej ostatnie wątpliwości. - Alec, tak bardzo cię kocham.
Tyle lat czekałem, aż powiesz te słowa. - W jego śmiechu
zabrzmiała nuta prawdziwego bólu.
-
Naprawdę? Czy to znaczy, że ty też mnie kochasz?
Przyciągnął ją do siebie.
-
Pokażę ci, jak bardzo - mruknął i biorąc ją za rękę,
poprowadził do sypialni.
Caitlin, zwinięta w kłębek na kolanach Aleca i szczelnie otulona
jednym z jego szlafroków, leżała u stóp kominka. Oparła głowę
na ramieniu mężczyzny i z przyjemnością sączyła świeżo
zaparzoną kawę.
Alec otoczył jej ręce swoimi. Ciepło filiżanki ogrzewało ich
dłonie.
Małżeństwo? - spytał.
Tak, poproszę. - Uśmiechnęła się promiennie.
Czy piąty grudnia ci odpowiada? W Hapsburgu, w stanie Ohio,
144
przy pełnej obecności obydwu naszych rodzin?
Bardzo mi odpowiada. - Patrzyła na niego wzrokiem pełnym
miłości. - Myślisz, że nasze rodziny się ucieszą?
Tylko ty, najdroższa, możesz zadać takie pytanie.
-
Roześmiał się. - Już od ponad dziesięciu lat nasze
rodziny próbują nas zeswatać. Moja matka doszła do stanu
takiej desperacji, że zarezerwowała ,,Veterans Hall" na przyjęcie
i oświadczyła, że mam cię tam
dostarczyć jako pannę młodą.
-
Naprawdę? - Caitlin aż się zaróżowiła z radości.
-
To znaczy, że nie żenisz się ze mną tylko dlatego, że
postanowiłeś się ustatkować?
Caity, moja najdroższa idiotko, kocham cię namiętnie,
nieprzytomnie i ślepo od lat. Chyba nawet od momentu, kiedy
miałaś szesnaście lat i przyszłaś do mnie nad jezioro. Już wtedy
miałaś najbardziej zmysłowe usta, jakie kiedykolwiek
widziałem.
Co więc miały znaczyć te bzdury z wynajmowaniem Services
Unlimited do znalezienia odpowiedniej żony?
Nie nazwałbym tego bzdurami, gdyż jak się wydaje, dzięki temu
udało mi się wreszcie zwrócić na siebie twoją uwagę.
Z całą pewnością przykułeś moją uwagę. Byłam wściekła, kiedy
tak po prostu oświadczyłeś, że postanowiłeś się ożenić. Około
tygodnia zajęło mi uświadomienie sobie, dlaczego byłam taka
zła. Chciałam cię mieć dla siebie.
Próbowałem powiedzieć ci, co czuję, ale nie słuchałaś. Po
prostu nie byłaś gotowa do poświęcenia się, a ja chciałem cię
przestraszyć. Kiedy próbowałem zmienić podstawę naszego
związku, uciekałaś.
Zajęło mi dużo czasu, nim uświadomiłam sobie, że małżeństwo
z tobą nie oznacza całkowitej utraty mojej tożsamości -
westchnęła. - Wiesz, będziemy musieli się porządnie zastanowić
145
nad wzajemnym pogodzeniem naszej kariery zawodowej. Mimo
że tak bardzo cię kocham, nie chciałabym rezygnować z pracy.
Po prostu nie jestem typem domatorki.
-
Nie chciałbym, abyś się zmieniła. - Ujął jej dłoń i
przycisnął do policzka. - Damy sobie radę, Caity, nie martw się.
Wiedziała, że czekają ją problemy, zwłaszcza jeśli będą mieli
dzieci, ale wiedziała, że małżeństwo z Alekiem jej to
wynagrodzi. Pochyliła się i pocałowała go.
-
Tak - powiedziała. - Damy sobie radę.
W odpowiedzi otrzymała pocałunek tak namiętny, że minęło
sporo czasu, zanim oboje mieli dość powietrza i sił na dalszą
rozmowę. Po kilku minutach poruszyła się w jego ramionach.
-
Twoja matka mówiła mi, że chciałeś się ożenić z jakąś
kobietą. Chyba jestem zazdrosna. Nigdy nie powiedziałeś mi,
jak się nazywała.
Czule pocałował czubek jej nosa.
Idiotka - szepnął miękko. - To byłaś ty. Moja matka starała się
dowiedzieć, co do mnie czujesz.
Mogłeś sam mnie o to spytać.
- I zobaczyć, jak uciekasz? Nie byłaś gotowa do małżeństwa,
Caity. Bardzo długo dochodziłaś do wniosku, że małżeństwo to
nie pułapka, a otwarte wrota.
Byłam zaręczona z Davidem - zaprzeczyła.
Bo był bezpieczny - powiedział Alec. - Byłem przerażony, że
możesz wsiąknąć w to małżeństwo, ale w głębi duszy
wiedziałem, że tak się nie stanie. - Wstał i dolał jej kawy.
- Mmm... co za cudowny mężczyzna z ciebie. Wiesz, że
wychodzę za ciebie tylko dla twojej kawy?
Nie zapominaj o czekoladkach. Aczkolwiek nie mogę odpędzić
myśli, że moje niezwykłe umiejętności w łóżku też mają coś
wspólnego z przewrotem, jaki dokonał się w twoim sercu.
Nie - powiedziała po chwili. - To kawa.
146
Kłamczucha. - Pochylił się i sprawnym ruchem wyjął z jej rąk
filiżankę. Potem cudownie pieszcząc dłońmi ciało Caitlin,
zostawił na jej policzkach i szyi szlak prowokujących
pocałunków. Wygięła się w jego stronę, natychmiast gotowa,
ale on tylko uśmiechnął się, drażniąc ją odmową głębszych i
bardziej satysfakcjonujących pocałunków. Jego usta zatrzymały
się tuż nad nią.
Nie wygrasz tej gry, Caity - mruknął. - No, spróbujmy jeszcze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]