[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nagłych wypadków jej rodzimego szpitala często trafiali wszelkiego rodzaju dziwacy. Jak
choćby ten motocyklista, który nawet w szpitalu nie chciał się rozstać ze swoim ukochanym
terierem.
 Czy Harry już się położył?  spytała May.
 Nie, ale nie zamierzam go w to angażować.
 Ale...
 %7ładne ale  oświadczyła Lizzie, przybierając stanowczą minę.  Same damy sobie z
tym radÄ™.
Na jej widok rodzice chłopca po prostu zaniemówili.
 Dzień dobry. Jestem doktor Darling. Zastępuję doktora McKaya na czas jego choroby.
Co chłopcu dolega?
Ojciec mocniej przytulił syna, a matka wbiła się głębiej w szpitalne krzesło. Oboje
omijali Lizzie wzrokiem. Chłopiec jęknął z bólu i złapał się za krocze.
 Gdzie jest doktor McKay?  burknął w końcu mężczyzna, lecz Lizzie wiedziała już
swoje. Nie pozwoli, by dziecko cierpiało z powodu uprzedzeń rodziców. Usiadła na łóżku
obok farmera, próbując rozewrzeć zaciśniętą rękę Terry ego.
 Proszę go nie dotykać  zaprotestowała matka.
 Jestem lekarzem  sucho oświadczyła Lizzie  i leczyłam już setki dzieci obojga płci.
Nie ma w tym nic osobistego i Terry nie powinien się mnie wstydzić. Bez badania nie mogę
mu pomóc.
Rodzice wymienili skonsternowane spojrzenia.
 Pozwólcie pani doktor zbadać Terry ego  powiedziała May, biorąc farmera za rękę i
odciągając go od łóżka.
Farmer podniósł się, ale odstąpił tylko o krok.
O co im tak naprawdę chodzi, na litość boską? Rozumiałaby jeszcze, gdyby chodziło,
powiedzmy, o transfuzję krwi, której zabraniają niektóre wierzenia religijne. Ale to była
czysta pruderia, którą chłopcu też musiano wpoić, bo rozpaczliwie obiema rękami zasłaniał
obolałe krocze.
 Co ci jest, Terry?  zapytała Lizzie.
 Bolą mnie...  urwał, spoglądając ze strachem na rodziców, lecz ból był widocznie
silniejszy od strachu, bo dokończył:  bolą mnie jaja.
Czyli jądra. Tego się spodziewała. W jego wieku to się zdarza. Musiała się jednak
upewnić.
 Czy już wcześniej były podrażnione?
 Nie. Zaczęło się dziś po kolacji.
 Wez ręce, muszę cię obejrzeć. Mały znowu wpadł w panikę.
 Nie... Przecież pani jest dziewczyną.  Kolejne spojrzenie na rodziców musiało go
upewnić, że dobrze robi, bo skulił się, gotów bronić za wszelką cenę swojej męskiej cnoty.
Lizzie zdała sobie sprawę, że jeżeli spróbuje teraz chłopca dotknąć, wybuchnie ogólna
histeria. Co robić? Nagle usłyszała za plecami znajomy głos:
 Mogę się na coś przydać?
Harry stał w drzwiach, opierając się na kulach.
 Mamy do czynienia z rażącym przypadkiem dyskryminacji ze względu na płeć 
oświadczyła.
 Ale chyba nie zamierzasz składać teraz skargi u komisarza do spraw równego
traktowania kobiet?  spytał z lekkim uśmiechem.
Jak to dobrze, że przyszedł, pomyślała z ulgą. Chociaż nie powinien przychodzić, a ja nie
powinnam się cieszyć. Niemniej dobrze, że jest.
 Odsuń się, żebym mógł go obejrzeć.  Ku oburzeniu Lizzie chłopiec momentalnie się
uspokoił.  Powinieneś wiedzieć  wyjaśnił mu Harry  że doktor Darling nie jest prawdziwą
dziewczyną. Jest tylko lekarzem. Pomyśl o tym w wolnej chwili. Twoi rodzice też powinni się
nad tym zastanowić. Ale tymczasem ja się tobą zajmę.
Doktor Darling nie jest prawdziwÄ… dziewczynÄ….
 Jak to nie jestem dziewczyną?  mruknęła Harry emu do ucha.
 Musisz się zdecydować, co jest dla ciebie ważniejsze: stetoskop czy spódnica? 
odpowiedział Harry szeptem.  Dla Terry ego i jego rodziców pierwsze wyklucza drugie,
więc przynajmniej na razie musisz się z tym pogodzić. A teraz bądz łaskawa odwrócić się do
ściany, kiedy Terry i ja będziemy załatwiać nasze męskie sprawy.
Lizzy zaniemówiła. Ona ma się odwrócić do ściany? Szybko jednak zdała sobie sprawę,
że jej oburzenie na nic się nie zda. Harry przestał zwracać na nią uwagę, a rodzice Terry ego
też posłusznie odwrócili się do ściany.
Co za pruderia! Biedny chłopiec wychowany w takiej atmosferze będzie miał ciężkie
życie. Sądząc po malującym się na twarzach rodziców przerażeniu, spodziewali się
najgorszego. Pewnie sami wstydzili się obejrzeć syna.
 Ciekawe, kto w dzieciństwie zmieniał mu pieluszki  szepnęła jej do ucha May, i obie
omal nie parsknęły śmiechem.
 Nie widzę śladu infekcji  oświadczył Harry po chwili  ale jest bolesność. Trzeba się
przekonać, czy nie doszło do zakażenia dróg moczowych. Musimy pobrać próbkę moczu.
 Którą, rzecz jasna, pobierze pan doktor  rzekła Lizzie uszczypliwie.  Pobieranie
moczu to też męska sprawa.
May zachichotała, i obie kobiety wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Lizzie
poczuła, że ma w niej sprzymierzeńca, a może nawet bratnią duszę. Tylko one dwie zdawały
się dostrzegać śmieszność i absurd całej sytuacji.
 Pójdę po pojemnik  rzekła May.
Lizzie wyszła razem z nią za przepierzenie, żeby swobodnie wyśmiać się na osobności.
 Pobieranie próbek moczu nie należy do ulubionych zajęć Harry ego, ale dobrze mu tak
 skomentowała pielęgniarka, wręczywszy doktorowi przyniesiony pojemnik.  Pewnie
odeśle nas teraz do kuchni, do kobiecych prac.
 Możecie zabrać to do analizy?  spytał po chwili Harry, podając May pojemnik z
moczem.  Bardzo proszÄ™.
 A nie mówiłam?  skomentowała May.  Przeprowadzanie analizy to taki szpitalny
odpowiednik zajmowania się kuchnią. Czynność stosowna dla kobiet. Niech znają swoje
miejsce.
 W laboratorium, a nie przy łóżku chorego  dodała Lizzie. Odchodząc razem z May
korytarzem, czuła na sobie wzrok Harry ego.
 Ani śladu infekcji  rzekła Lizzie parę minut pózniej.
Harry usiadł na krześle i odstawił kule.
 Ale ból się wzmaga  powiedział.
 Skręcenie jąder?
 Chyba tak.
Lizzie przeszła ochota do śmiechu. Wiedziała, że skręcenie jąder w mosznie zdarza się u
chłopców w wieku Terry ego bez wyraznej przyczyny. I jedyna rada to natychmiastowa
operacja.
 Nie możesz operować, stojąc o kulach.
 Ale jeśli odeślemy go do Melbourne, może być za pózno na ratunek. Istnieje duże
ryzyko trwałej bezpłodności. Musimy operować na miejscu.
 Jakim sposobem?
 Dam sobie radę. Będę operował, siedząc na stołku. To prosta operacja, nie potrwa
długo. Pod warunkiem, że zajmiesz się znieczuleniem. Potrafisz?
 Przy tak prostej operacji? Oczywiście.
 No to na co czekamy?
 Jestem tylko kobietą.  Lizzie skromnie spuściła oczy.  Nie wiem, czy mam prawo
wstępu do sali operacyjnej.
 Zasłonimy go prześcieradłem, żeby pani doktor nie doznała szoku  odparł Harry z
łobuzerskim uśmiechem, za który miała ochotę go ucałować.
Mimo zapewnień, że czuje się znakomicie, Harry miał bladą i ściągniętą twarz. Był
wyraznie zmęczony. Na szczęście operacja nie będzie długa, pomyślała z ulgą Lizzie.
 Zamiast mi się przyglądać, zajmij się znieczuleniem  burknął Harry.
 Tak jest, szefie.  Poprawiła maseczkę na twarzy chłopca i sprawdziła odczyty na
monitorach. Wszystko przebiega zgodnie z oczekiwaniami. Terry był zdrowy i dobrze
zareagował na środki usypiające. Lizzie mogła część uwagi poświęcić Harry emu. Jego
zręczność wprawiła ją w podziw. Po dokonaniu nacięcia i otwarciu moszny lekko gwizdnął.
 Biedny dzieciak  powiedział.  Nic dziwnego, że jęczał z bólu. Ja w jego stanie
chodziłbym po ścianach.
 Nie ma krążenia?  zapytała Lizzie.
Harry nie odpowiedział. Jego palce wykonywały delikatne ruchy mające przywrócić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl