[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chwila, a zawróciłabym z tą dwójką. Nie mam pojęcia, jak sami
znalezli wasz pokój.
- Pytaliśmy w recepcji - wyjaśnił Buster. - Nie chcieli nam
powiedzieć, dopóki nie uszczypnąłem Chicka, a ten się rozryczał.
Chick w odpowiedzi pociągnął nosem i wytarł go brudną
piÄ…stkÄ….
- Może ktoś mi wyjaśni... - Jake postąpił krok w ich stronę,
a cztery pary oczu spojrzały nań badawczo. - Co się tu do diabła
wyprawia?
Laura popatrzyła z przerażeniem na Jake'a.
- Wynne, powiedz mi, że to nie jest twój mąż.
- Oczywiście, że to mój mąż - nachmurzyła się Wynne. - O co
chodzi?
- Och, nie. Nic z tego nie wyjdzie.
- Nareszcie ktoÅ› siÄ™ ze mnÄ… zgadza. - Jake z satysfakcjÄ… skrzy
żował ręce na piersi.
- Czemu nic z tego nie wyjdzie? - zapytała Wynne. Popatrzyła
na męża, szukając jakichś śladów poprzedniej nocy. Nie dostrzegła
nic. Był równie doskonały jak w chwili, gdy ujrzała go po raz
pierwszy.
- To teksańczyk! - oświadczyła Laura tonem, który miał wszy
stko wyjaśnić. - Poznam ten akcent wszędzie.
- Zaraz, chwileczkę - zgrzytnął zębami dotknięty do żywego
Jake. - Co masz przeciwko teksańczykom?
- Właśnie - powtórzyła Wynne. - Co masz przeciwko teksan
czykom?
- Co mam przeciwko nim? - Laura złapała przyjaciółką za ra
mię i zaciągnęła w kąt pokoju. - Postradałaś zmysły? - szepnęła
Anula43&Irena
scandalous
z wściekłością. - Aapiąc na lasso teksańczyka, przyciągasz same
kłopoty.
- Nie bądz śmieszna - roześmiała się Wynne, -Jake nie spra
wia najmniejszych kłopotów. Pomoże.
Jake popatrzył na nią z niedowierzaniem.
- Uwierz mi, żono - oznajmił ponuro. - Jak tylko zostaniemy
sami, dostarczę ci choler... wielką furę kłopotów. Okłamałaś mnie,
a ja nie toleruję kłamstw.
- Nie skłamałam.
- Zatem pominęłaś milczeniem istotne fakty. Dla mnie to wcale
nie różni się od kłamstwa.
- Pominęłam tylko drobne szczegóły - westchnąła.
- Te szczegóły na temat twego spadku mają ręce, nogi i głowy.
Czemu mi o tym nie powiedziałaś ubiegłej nocy? - Przygwozdził
ją wzrokiem. - Powiem ci dlaczego. Bo wiedziałaś, że odejdą.
Cholera, pewnie uciekałbym biegiem.
- Nic straconego - ucieszyła się Laura.
- Wszystko gra - upierała się Wynne, wpatrując się w chło
pców. Próbowała uśmiechem rozwiać ich obawy. - Jake i ja musi
my tylko porozmawiać na osobności.
- Przyniesie to same korzyści - parsknęła Laura. - Nigdy w życiu
nie dogadasz się z teksańczykiem. Będzie warczał na ciebie i straszył
konsekwencjami. Już ja swoje wiem. Miałam nieszczęście wyjść za
jednego z nich. - Zmierzyła Jake'a nienawistnym spojrzeniem.
- O, rany! - mruknÄ…Å‚ z niesmakiem Jake.
- Tylko spójrz na niego - nie dawała za wygrana, Laura. -
W razie gdybyś nie zauważyła, to jeden z gatunku twardzieli. Bar
dziej rabuś niż rycerz. Założę się, że na śniadanie chrupie gwozdzie,
na obiad podeszwy, a przegryza kulami.
- W mojej obecności nie zjadł żadnej kulki - odparła spokojnie
Wynne. - Chyba że stanowiły część nadzienia tortu czekoladowego.
- Nie stanowiły - zapewnił Jake.
Anula43&Irena
scandalous
- Wiesz, co myślę? - warknęła Laura, nie spuszczając wzroku
z Jake'a. - Zrobi z ciebie nadzienie do kurczaka. A co z chłopca
mi? Czy wiesz, jaki będzie miał wpływ na Chicka i Bustera?
- Zły - przyznał Jake.
- Fatalny - zgodziła się z nim Laura. - Dlatego proponuję unie
ważnienie małżeństwa. Znajdziemy jakiś inny sposób na panią Marsh.
- Nic z tego.
- Nie ma mowy.
Wynne uśmiechnęła się do męża, zadowolona z poparcia.
- Widzisz? Jest słowny. Obiecał mi pomóc zachować mój spa
dek i to właśnie robi. Zaskoczył go jedynie przedmiot spadku.
- To nieporozumienie stulecia - powiedział Jake.
- A skąd wiesz, że gdy pojawi się pani Marsh, nie czmychnie
tak samo, jak pozostali? - nacierała Laura.
- Bo zawarliśmy umowę. - W głosie Wynne słychać było ab
solutną pewność. - Ma dość honoru, by nie zostawić nas na pastwę
pani Marsh. Prawda, Jake?
Zamknął oczy i potarł kciukiem czoło.
- Wiedziałem, że powinienem uciec, gdy tylko cię. ujrzałem.
Czemu tego nie zrobiłem?
- Ponieważ potrzebujemy się nawzajem - uśmiechnęła się roz
brajajÄ…co Wynne.
- Nie. - Błysnął złotymi oczami. - Po prostu myślałem niewła
ściwą częścią ciała.
- Wynne... Wycofaj się z tego małżeństwa, dopóki nie jest za
pózno - błagała Laura.
- Nie mogę. Jeśli go zostawię, straci swój spadek.
- No to co? Bóg z nim. Jest twardy i silny. Poradzi sobie.
- Tego jestem pewna - przyznała z us'miechem Wynne.
- Po co pakujesz się w to wszystko - naciskała Laura. -
Wiesz, że popełniłaś błąd. On cię nie potrzebuje. Tacy nie potrze
bujÄ… nikogo.
Anula43&Irena
scandalous
- I tu się właśnie mylisz. Może o tym nie wie, ale ja mogę dać
mu to, czego mu brakuje.
- Ocknij się -jęknęła zrozpaczona Laura. - Zobacz, ile stracisz,
wiążąc się z nim. Jeśli nie chodzi ci o siebie, pomyśl przynajmniej
o chłopcach.
Wynne rzuciła przyjaciółce krótkie spojrzenie.
- Myślę o chłopcach. Są moją największą troską. Potrzebują
mężczyzny, kogoś, kto stworzy im odpowiedni wzorzec, człowieka,
który zapewni im ochronę. - Zerknęła na Jake'a. - On jest akurat
tym, o którego mi chodzi.
Drgnął jak pod wpływem nagłego ciosu.
- Nie wiesz, o czym mówisz.
- Nie? - Nagle podjęła decyzję. - Lauro, zabierz dzieci do po
koju. Jake i ja musimy porozmawiać na osobności. Dołączę do was,
gdy tylko będę mogła.
- Mam cię zostawić sam na sam z tym... teksańczykiem? -
Laura ujęła się pod boki. - Nie ma mowy.
- Nie zrobi mi niczego, czego już przedtem nie robił.
- Na to nie licz - wtrącił Jake.
- A co z nami? - włączył się do rozmowy Buster. - Czy ten
człowiek będzie naszym wujkiem? Chick chciałby wiedzieć.
- A ja mu odpowiem, tylko nieco pózniej - odparła Wynne.
- Najpierw muszę rozmówić się z Jakiem.
Laura chwyciła głęboki oddech i powoli wypuściła powietrze.
- Dobrze, Wynne. Zrób, jak uważasz. Zaczekam z chłopcami
w naszym pokoju. Pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Masz się dobrze przyjrzeć obecnemu tu panu teksańczykowi.
Powiedziałaś mi, że poślubiłaś księcia z bajki. - Wycelowała palec
w Jake'a. - To, niestety, nie on. Ale jeśli dasz mu cień szansy,
jestem pewna, że go nie zmarnuje.
Zabrała chłopców i wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi.
Anula43&Irena
scandalous
Zapadła nagła cisza, którą Wynne wykorzystała na spełnienie
prośby Laury. Wpatrywała się z ciekawością w męża, zastanawiając
się, co też takiego wypatrzyła przyjaciółka, co uszło jej uwagi.
Rzeczywiście, na pierwszy rzut oka wyglądał na porywczego
człowieka. Już same jego rozmiary działały onieśmielająco na ludzi,
zwłaszcza w połączeniu ze spojrzeniem dziwnych złotych oczu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]