[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadajÄ… im bestie.
 Teraz opowiedz mi o podróży tutaj.
Podczas gdy siostry słuchały w milczeniu, ja zrelacjonowałam dokładnie odwiedziny w
wieży i to, jak uciekliśmy. Po krótkim opisie walki Wijca z koniostworem, opisałam jej nasze
przerażenie po przybyciu do Valkarky.
 Bez wątpienia ów Kobalos zwany Wijcem, to potężny wojownik  oznajmiła czarownica.
 Będę walczyć u jego boku na arenie, a potem odejdziecie wolno z miasta.
 Pozwolą na to?  zdumiałam się.
 Tym razem niewiedza z pewnością im zaszkodzi  odrzekła z ponurym uśmiechem. 
Nesso, zajmÄ™ twoje miejsce na arenie.
Otworzyłam usta, nim jednak zdołałam wypowiedzieć choć słowo, powietrze wokół niej
zamigotało i ciało oraz twarz czarownicy rozmazały się dziwnie. A potem, ku memu najgłębszemu
zdumieniu, odkryłam, że patrzę na samą siebie. Zupełnie jakbym spoglądała w lustro. Bryony i
Susan sapnęły głośno, wodząc wzrokiem pomiędzy mną i odmienioną Grimalkin.
Po sekundzie jej postać znów zamigotała i czarownica wróciła, patrząc na nas ostro.
 Teraz widzicie, jak tego dokonam?
Wszystkie skinęłyśmy głowami. Byłam zbyt oszołomiona, by cokolwiek rzec.
 Wyglądała zupełnie jak ty, Nesso!  wykrzyknęła nagle Bryony, odzyskawszy mowę. 
Jak twoja blizniaczka!
 Ale to magia!  zaprotestowała Susan.  Nie wolno robić takich rzeczy, nic dobrego z tego
nie przyjdzie.
 Nie?  spytała wiedzma.  Wolisz zatem zginąć na arenie?
Susan nie odpowiedziała; wbiła wzrok w podłogę i znów zaczęła płakać.
 Dołożę wszelkich starań, by zabić haggenmiota i ochronić twoje dwie siostry  podjęła
czarownica, patrząc mi prosto w oczy.  Postaram się też sprawić, abyście wszystkie trzy zostały
razem i zamieszkały z waszymi krewnymi. Nie obiecuję, że tak się stanie. Ale spróbuję.
 Dziękuję  zmusiłam się do uśmiechu; po raz pierwszy od wielu dni poczułam iskierkę
nadziei. Z jakichś przyczyn, mimo jej groznego wyglądu, ufałam tej wiedzmie.  Czy kiedy
zajmiesz moje miejsce, ja zostanÄ™ tutaj?
 Tak  odparła Grimalkin.  Z tego, co rozumiem, to prywatne komnaty i nikt nie odważy
się zajrzeć tu bez pozwolenia maga haizdana. Czemu zresztą mieliby cokolwiek podejrzewać?
Będziesz tu bezpieczna. A teraz  dodała  chciałabym zadać ci pytanie. Zniewolone ludzkie
kobiety, które nazywają purrai, to w większości córki niewolnic zrodzone tu, w niewoli. Inne,
znacząca mniejszość, zostały schwytane. Nie widziałam jednak ani śladu kobiet Kobalosów.
Dlaczego je ukrywajÄ…?
 My też nie widziałyśmy kobaloskich kobiet  przyznałam.  Jadąc przez miasto,
spotykałyśmy tylko Kobalosów mężczyzn i od czasu do czasu purrai ciągnięte jak zwierzęta na
smyczy. Przykro mi, nie potrafię odpowiedzieć na twoje pytanie.
Czarownica skinęła głową.
 Nadal jednak to bardzo ciekawe pytanie  zastanawiała się w głos.  Podejrzewam, że
kiedy poznamy odpowiedz, znacznie lepiej zrozumiemy te stwory.
Rozdział 19
WROGIE, GAODNE OCZY
Na widok wiedzmy trzy siostry cofnęły się przerażone, jakby ujrzały straszliwego potwora.
Nie potrafiłem tego zrozumieć. W końcu wszystkie były ludzmi. Kiedy jednak wróciłem pół
godziny pózniej, uspokoiły się nieco i siedziały pogrążone w rozmowie. Zwłaszcza Nessa
wydawała się znacznie radośniejsza. Zastanawiałem się, co razem knują. Może wiedzma nie
szanowała warunków umowy tak jak ja? Ale w sumie niewielka to różnica; teraz przede wszystkim
musieliśmy przeżyć spotkanie z haggenmiotem. Pózniej zajmę się innymi problemami.
Grimalkin wyjaśniła im, co musi zrobić, a Nessa spokojnie i chętnie przyjęła wiadomość, że
czarownica zastąpi ją na arenie. Najwyrazniej powierzyła zabójczyni los swoich sióstr.
Zastanawiałem się, co powiedziała czarownica, by tak je przekonać.
Trzy siostry uścisnęły się, gdy ruszaliśmy na arenę. Wszystkie płakały, gdy Grimalkin,
posłużywszy się swą magią, upodobniła się do Nessy.
Kiedy się rozłączyły, ze zdumieniem odkryłem, iż to Susan jest najspokojniejsza i najmniej
poruszona. Otarła łzy, wyprostowała plecy i zmusiła się do uśmiechu, patrząc wprost na Nessę.
 Przepraszam, że byłam takim ciężarem i że stale narzekałam  rzekła.  Jeżeli to przeżyję,
postaram się być w przyszłości lepszą siostrą.
 Niedługo wrócisz  przyrzekła Nessa.  Obie przeżyjecie, obiecuję to wam, i wszystkie
będziemy bezpieczne.
Zastanawiałem się, czy dziewczyna ma rację. Ale nie mogłem zbyt długo nad tym
rozmyślać: nadszedł czas, by stawić czoło haggenmiotowi.
*
Arenę wypełniali już podnieceni widzowie, którzy gdy tylko weszliśmy, zaczęli
pokrzykiwać i szydzić, domagać się naszej krwi. Wieści o mojej próbie walki rozeszły się po całej
Valkarky i tłum, delikatnie mówiąc, przyjął mnie wrogo. Ze względu na to, że nie zadajemy się z
innymi, a nasze życie, powołanie, rosnące moce, kierowanie haizdą i próby zrozumienia
wszechświata są dla większości tajemnicze i nieznane. My, haizdanowie, nigdy nie cieszyliśmy się
w mieście popularnością. Co gorsza, zabiłem wysokiego maga, jednego z tych, który pewnego dnia
mógł zostać członkiem Triumwiratu. Valkarky to miasto bardzo patriarchalne, w ich umysłach
byłem winien śmierci jednego z jego ojców. W czasie pojedynku, gdy histeria widzów jeszcze
wzrośnie, będą to traktować jeszcze bardziej osobiście  zupełnie jakby każdy widz wierzył, że
zabiłem jego własnego ojca.
Oczywiście, wielu przybyło tylko, by obejrzeć widowisko i napawać się rozlewem
czerwonej krwi na arenie; ja sam czyniłem tak za młodu. Widziałem, jak niektórzy już się ślinią.
Doprowadzone na miejsce dziewczyny sprawiały wrażenie przerażonych i szlochały
histerycznie. Trudno było uwierzyć, że prawdziwa Nessa została w moich komnatach. Stanowiło to
dowód najwyższych zdolności magicznych wiedzmy. Haizdan ma obowiązek gromadzić wiedzę,
gdzie tylko zdoła  zarówno od przyjaciół, jak i od wrogów. Jeśli przeżyję to spotkanie,
zamierzałem nauczyć się czegoś od wiedzmy zabójczyni.
Purrai przywiązano do słupów  uczynił to ten sam Kobalos, który podczas rozprawy pełnił
rolę sędziego. Ja czekałem cierpliwie nieopodal jamy, w której więziono haggenmiota. Zerknąłem
przez kratę, nic się tam nie poruszało. Stwór leżał w uśpieniu; w chwili, gdy krata zostanie zdjęta,
zabrzmi pierwsza z trzech trąb i stwór się przebudzi, pragnąc dowiedzieć się czegoś więcej o swoim
przeciwniku. Na dzwięk drugiej trąby wypełznie z jamy, głos trzeciej wzbudzi w nim krańcową
wściekłość i żądzę krwi, i rozpocznie się walka. Tak go wytresowano. Wszystko było bardzo
przewidywalne  aż do tej chwili. Kiedy jednak zacznie się walka, nic już nie będzie pewne.
Podczas wcześniejszych przygotowań zapadłem w trans, przywołując w umyśle opisy
poprzednich walk z ostatnich pięćdziesięciu lat. Haggenmiot odniósł zwycięstwo we wszystkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl