[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ludzkiego ciała, uderzającego o metal. John Garraty ze
wszystkimi swoimi świństewkami wydawał się jej teraz
prawie świętym.
- Wyzłość się, Kreestine.
Odwróciła się w jego stronę, nieświadoma, że cały czas
szedł za nią.
- Powiedziałeś, że nie będzie bójki.
- To nie była bójka.
- Więc jak, u diabła, nazwiesz wyrżnięcie czyimś ciałem
o metalowe drzwi tak, że o mało nie wyzionął ducha?
- Wyjściem z sytuacji.
- Wyjściem z sytuacji! - krzyknęła. - Myślałam, że kogoś
takiego jak ty stać na większą klasę. Wbijać komuś rozum do
głowy za pomocą drzwi furgonetki? Też mi coś!
- Sytuacja nie wymagała stylowej walki, a tak naprawdę
to go ledwie dotknąłem. Sądzę, że za dużo wypił.
Wpatrywała się w Kita z otwartymi ustami.
- Za dużo wypił? - Ostrożnie przytaknął. - Tak, za dużo
wypił i naszły go patriotyczne uczucia. Zobaczył we mnie
zagrożenie dla amerykańskiej kobiety i chciał użyć siły, która
jak zwykle jest złym doradcą. Przemoc to zły wybór.
- Przemoc to zły wybór? - spytała przenikliwym głosem. -
I to mówi mężczyzna, który przeraził śmiertelnie jednego z
tych przerośniętych debili?
- Nie zabiłbym żadnego z nich - powiedział wchodząc do
kuchni - ale w zaistniałych okolicznościach uważałem, że
powinni być świadomi tego, na kogo się porywają.
Kristine patrzyła, jak otwiera lodówkę i wyciąga butelkę
piwa. Zwabiony głosami, Mancos podniósł się sprzed
kominka, przyszedł do kuchni i stanął obok Kita, łasząc mu
się do nóg, jakby w oczekiwaniu na nagrodę.
- Sza, sza, Mancos, sza, poszedł.
Mancos zaskomlił, ale zrobił, co mu kazano, i posyłając
znudzone spojrzenie swojej pani uwalił się na podłodze w
pokoju. Uwadze Kristine uszło, jak posłuszny był komendom
Kita. Była zbyt zajęta doprowadzaniem się do porządku. W
końcu nie mogła już dłużej wytrzymać.
- Pozwoliłbyś się im do mnie dobrać?
Kit opuścił głowę nad lodówką i ciężko westchnął.
Osiągnęła coś, co do tej pory było niemożliwe. Zaszła mu za
skórę, nadużyła cierpliwości, nad którą przez lata tak
pracował. Rozzłościła go. Pomału odwrócił się, aby na nią
spojrzeć, i z miernym skutkiem starał się zapanować nad
drżeniem głosu.
- Nie, Kreestine. Nie pozwoliłbym, aby cię dotknęli. Nie
pozwoliłbym nikomu dobrać się do ciebie w sposób, jaki oni
mieli na myśli.
Wypił łyk piwa, odstawił butelkę i ruszył w stronę
dziewczyny.
- Nie teraz, nigdy, ponieważ, patni - przerwał i ujął jej
twarz w swoje ręce - jesteś moja. Przywarł ustami do jej ust,
zanim zdążyła o czymkolwiek pomyśleć, a potem nie musiała
myśleć
o niczym, ogarnięta pożądaniem. Zacisnęła ręce walcząc z
pokusą, by go nie przytulić, ale nie potrafiła już dłużej
panować nad sobą. Ręce jej drżały, gdy objęła go w pasie, a
on pochylił się nad nią ponownie, przyciągając bliżej i całując.
Kristine położyła dłonie na jego tunice i poczuła bijący od
niego żar. Zmielej przesunęła ręce i przebiegła palcami przez
całą szerokość barków. Siła mięśni jego ramion sprawiła, że
dziewczyna poczuła się słaba i zniewolona, nie bezradna
jednak czy gotowa na ból, ale pełna oczekiwania. Cichy jęk
Kita zmieszał się z jej westchnieniem. Jednym silnym ruchem
posadził ją na stole i przyciągnął do siebie. Otoczył rękami jej
talię a biodrami rozchylał jej uda. Kristina, porażona
namiętnością, płonęła. Teraz usta Kita powędrowały w czułe
miejsce poniżej ucha. Przechyliła głowę w stronę jego karku,
ale powstrzymał ją chwytając za podbródek.
- Nie - wyszeptał jej prosto do ucha i ponownie
pocałował. - Chyba, że sama chcesz iść ze mną do łóżka.
Pocałował ją jeszcze raz, zsuwając usta na wysokość
obojczyka. Warkocz przesunął się po ramieniu i znajdował się
w zasięgu ręki Kristine.
- Czy pójdziesz ze mną?
- Tak...
- To dobrze - przysunął się, aby wziąć ją w ramiona, a na
nią spadł zimny deszcz rozsądku.
- Nie. To znaczy... nie. Ledwie siÄ™ znamy. Dopiero siÄ™
spotkaliśmy. Nie mogę tak po prostu iść z tobą do łóżka...
Jej głos był pełen konsternacji i wątpliwości. Sama nie
wiedziała, co o tym wszystkim myśleć.
- Ach, więc chcesz tylko bawić się w miłość?
Pocałował ją w kącik ust, drażniąc językiem, i śmiało
zsunął rękę i pogłaskał jej pierś.
- Ja też lubię takie zabawy, ale - przerwał, aby chwycić ją
zębami za wargę - szybko mnie te gierki nudzą. Przyjdz do
mnie, kiedy będziesz gotowa.
Pocałował ją jeszcze raz z ociąganiem, któremu nie mogła
się oprzeć. Kiedy odchodził, okręciła warkocz wokół swojej
dłoni próbując przytrzymać Kita dłużej i bliżej.
Zawstydzona postępowaniem, które ją zdradziło,
wypuściła włosy z ręki i opuściła oczy czerwieniąc się. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl