[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i nieposłuchanie jednakowo prowadzi do zguby (bo ogo-
łocenie z siły zbrojnej narażało na śmierć z ręki wroga,
a zatrzymanie wojska  z rąk bliskich) wolał, żeby go
spotkało coś złego, gdy okaże posłuszeństwo, niż gdy
będzie uchodził za buntownika, sądząc, że cios zadany
przez nieprzyjaciół będzie lżejszy od tego, którym miał
go porazić krewny. Tak tedy pozwolił, by pochlebcy
starszego władcy robili, co chcieli. Oni zaś wybierali,
43
zacząwszy od gwardii przybocznej i tych, których on
darzył największym zaufaniem, i przebrali tak całe
wojsko, że zostawili w końcu cezarowi takich hoplitów,
którzy potrafili tylko się modlić 92.
(95) Cezar pogodził się z losem, choć nie bez łez, ale
uważał, że trzeba znieść cios. Lecz gdy zaczęto ściągać
oddziały wszędzie rozrzucone, ze wszystkich piersi
wzbił się pod niebo krzyk lamentujących biedaków,
bogaczy, niewolników, wolnych, rolników, mieszczan,
mężczyzn, kobiet, młodych, starych, którzy uważali,
że nieprzyjaciel niemal już wtargnął, i oczekiwali, że
nieszczęścia ledwie wykorzenione znowu się pojawią.
Zwłaszcza rozpaczały kobiety, z którymi żołnierze mieli
dzieci; one to wskazując zarówno na pozostałe dzieci,
jak i na niemowlęta przy piersi, potrząsały nimi za-
miast gałązkami93 i błagały, żeby ich nie wydawać
na zgubę. (96) Gdy to doszło do uszu cezara, radził
wysłańcom przybyłym z Italii inną drogą prowadzić
żołnierzy, w wielkim oddaleniu od miasta, w którym
miał swoją rezydencję i dłużej przebywał, bo widocznie
się obawiał, żeby nie postąpili tak, jak na szczęście
postąpili rzeczywiście. Gdy ci nie zwracając wcale uwagi
na jego słowa, prowadzili czołowe oddziały, z którymi
związana jest reszta, cały tłum zaczął błagać żołnierzy,
żeby pozostali i ratowali to wszystko, dla czego ponieśli
tyle trudów; żołnierze litowali się nad błagającymi
opieki i oburzali się na wymarsz. (97) Na wieść o tym
cezar wygłosił do nich przemowę, jak zwykle z mów-
nicy pod miastem, tej treści, że nie ma wyboru w spra-
wach, w których wyższa władza już zadecydowała.
W milczeniu wysłuchali żołnierze długiej mowy i nic
na nią nie odpowiedzieli, a już wieczorem, właściwie
92
SÅ‚owa Juliana.
93
Był zwyczaj, że błagający opieki zjawiał się z gałązką
w ręku.
44
koło północy, przywdziawszy zbroję okrążyli pałac
i wznosili okrzyki, w których cezarowi nadawali większą
godność i stanowisko. (98) A on był oburzony na to,
co się działo, lecz nie można było nic innego zrobić
jak tylko zabronić, by ktokolwiek dotknął się wewnętrz-
nych rygli u drzwi. Za nastaniem dnia wyłamali jednak
drzwi i z obnażonymi mieczami pociągnęli go na to
samo podwyższenie. Długa wtedy toczyła się walka
między rozsądkiem a krzykami: cezar przedstawiał
racje, które, jego zdaniem, mogły ich powstrzymać,
a oni chcieli zwyciężyć krzykiem. (99) Kiedy się on
wzbraniał przed złotym diademem i powoływał na
dawne prawo94. pewien żołnierz wysokiego wzrostu
i pod każdym względem najdzielniejszy, stanąwszy
z tyłu za nim, kładzie mu na głowę naszyjnik, który
miał na sobie; tak została mu ofiarowana wyższa god-
ność.
Ustąpił więc pod naciskiem konieczności, a nie mogąc
zahamować wrzącego impetu takiej masy hoplitów, od
razu, zanimby nabrali buty, zaczął od tych, którzy mu
tę godność nadali. (100) Mianowicie zamiast się zasta-
nawiać, jaką to nagrodę ma im dać, i zjednywać ich
wielkimi podarunkami, ogłosił, że jego wola ma być
uważana za prawo. A zdecydował, żeby wcale nie karać
nikogo z przeciwników dokonanego przewrotu i nie
wyciągać na nich miecza, nie wzbudzać w nich strachu
spojrzeniem, nie dokuczać słowem, lecz postępować
z nimi tak jak z poplecznikami, mimo że byli oporni.
(101) A przecież inny na jego miejscu jeszcze by pod-
judzał tych, którzy by byli obojętni na takie postępki!
Ale on nie tak się zachował, bo nie chciał splamić ni-
czyją krwią swego tronu i wywoływać oskarżenia o ty-
ranię. Dlatego nakazał zachować opanowanie. Ci więc, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl