[ Pobierz całość w formacie PDF ]
centymetrów. Nic nie mogę poradzić. Nic. - Głos jego wyrażał
bezsilność. - Jedyne, co możemy zrobić, to poczekać na ich powrót, a
wówczas postaram się jakoś ich pokonać.
- Niczego takiego nie będziesz próbować - zaprzeczyła
stanowczo. Luis zaczął ją przekonywać, że nie ma innego wyjścia, jak
tylko zaatakować porywaczy, gdy wejdą do piwnicy. Gdy on ściągnie
na siebie ich uwagÄ™, ona powinna wybiec na zewnÄ…trz tak szybko, jak
tylko będzie mogła.
- Do Vila Nova nie jest daleko - mówił z przekonaniem. - Jeżeli
po wyjściu z piwnicy pobiegniesz na lewo, dobiegniesz do ścieżki,
która poprowadzi cię do głównej drogi. Nie bój się. Jeżeli będzie ich
tylko dwóch, dostarczę im zajęcia na czas wystarczająco długi, abyś
mogła dobiec w bezpieczne miejsce.
Kate powiedziała mu w sposób nie budzący wątpliwości, co myśli
o jego planie. Sprzeczali się zażarcie przez kilka minut, aż w końcu
Luis pocałunkiem przerwał sprzeczkę.
- Nie traćmy cennego czasu na kłótnie, querida - wyszeptał z
ustami przy jej ustach, a Kate tak chętnie przystała na jego
propozycję, że chwilę pózniej pospiesznie się rozbierali, zapominając
o wszystkim, z wyjątkiem wzajemnego pożądania, które tym razem
było jeszcze silniejsze niż poprzednio.
- I tak powinny się kończyć wszelkie sprzeczki - powiedział
Luis, gdy znów był w stanie rozmawiać.
- Amen - zgodziła się Kate. Uśmiechnęła się łobuzersko. - W
każdym razie nasze sprzeczki.
- Isso mesmo! - powiedział żarliwie. - Nie próbuj tego z żadnym
innym mężczyzną.
- Nie będę - Kate odsunęła się nieco i spojrzała na zegarek. -
Luis, już prawie czas.
Oboje szybko wciągnęli na siebie ubranie i usiedli na łóżku
przytuleni i objęci, by oczekiwać tego, co przyniesie im najbliższa
przyszłość.
- Deus, dlaczego nie mam przy sobie ani noża, ani broni, ani
nawet jakiegoÅ› kamienia.? - zaklÄ…Å‚ w pewnym momencie. - Co za
bohater!
Kate pogłaskała go po zarośniętym policzku.
- Jeżeli mam być w takim miejscu, jak to i w takich warunkach,
jak te, jesteś jedynym mężczyzną, Luisie Vasconcelosie, którego
chciałabym mieć przy sobie.
- Meu amor! - wyszeptał jej do ucha, a następnie pocałował ją w
sposób zdecydowanie inny niż parę minut wcześniej. Kate poczuła
nagły przypływ strachu, gdy pomyślała, że mógłby to być ich ostatni
pocałunek. Nagle Luis zesztywniał. - Słyszę samochód! - Odsunął ją
od siebie delikatnie, gdy usłyszeli zbliżające się za drzwiami kroki.
Przez chwilę panowała pełna napięcia cisza, w której Kate słyszała
tylko bicie własnego serca. W końcu jakiś głos za drzwiami
powiedział:
- Senhor Vasconcelos?
- Quem fala? - zapytał Luis ostro.
- Manoel Pires.
W świetle przenikającym przez drzwi Kate mogła dokładnie
przyjrzeć się Luisowi. Wyglądał jak ktoś obcy. Brudny, potargany,
nieznajomy mężczyzna w wymiętym ubraniu. Z ponurą miną
wpatrywał się w drzwi i tylko oczy błyszczały mu groznie. Napięcie
widoczne w jego postawie spowodowało, że po raz pierwszy Kate
poczuła prawdziwe przerażenie.
- Coragem, meu amor - starał się ją uspokoić Luis. Kate
wyprostowała ramiona, nabrała głęboko powietrza, żeby się uspokoić
i bardzo cicho podeszła do drzwi.
Następne kilka minut były najdłuższymi i najbardziej
frustrującymi w całym jej życiu. Nie rozumiejąc nic z dziwnie
beznamiętnej wymiany zdań, prowadzonej przez zamknięte drzwi, nie
mogła nic zrobić, tylko czekać, że może Luis przetłumaczy jej w
końcu, o co chodzi. Pełna obawy przyglądała się Luisowi, który w
napięciu słuchał, co ten drugi ma mu do powiedzenia. Przez chwilę się
zastanawiał, po czym udzielił mu odpowiedzi tonem tak spokojnym i
rzeczowym, że nie można było się zorientować, jaki obrót przybierają
te pertraktacje.
W końcu Luis odwrócił się do Kate i powiedział jej, że Manoel
Pires nie był obecny przy ich porwaniu. Porywacze byli jego starymi
przyjaciółmi, którzy postanowili dać niewiernej Sofii nauczkę. Po
tym, jak widzieli ją w okolicy szkoły, czekającą na Claudia, wpadli na
pomysł, aby zainscenizować porwanie.
- Chcieli tylko porwać dziewczynę i przetrzymać ją tutaj przez
noc - powiedział Luis. - Claudio miał być związany i z zasłoniętymi
oczami porzucony na terenie szkoły, żeby robotnicy mogli go tam
rano znalezć. Ale jeden z porywaczy postanowił ten plan ulepszyć.
Postanowił porwać również Claudia i zażądać okupu za jego
uwolnienie! - zaśmiał się smutnym śmiechem. - Gdy przekonali się, że
przez pomyłkę porwali mnie i ciebie, wpadli w panikę. Pojechali do
Manoela w Belo Horizonte i pożyczyli pieniądze, aby uciec gdzieś,
gdzie nikt ich nie znajdzie.
- A co teraz? - zapytała Kate, wpatrując się w Luisa wzrokiem
pełnym ufności.
- Mówi, że ma strzelbę - powiedział Luis, wpatrując się w drzwi.
- Ale przysięga, że jej nie użyje, jeżeli obiecam, że nie zawiadomię
policji.
- Wierzysz mu?
Spojrzał na nią dziwnie nie widzącymi oczami.
- Nie mam wyboru. To dobry człowiek. Znam dobrze jego
rodzinę. Gdybym nie miał o nim dobrego mniemania, nie
przebaczyłbym mu tak łatwo, gdy zranił Claudia. Ale darować mu
wszystko po raz drugi? Byłaby to wyrozumiałość na granicy obłędu.
- A co się stanie, jeśli mu tego nie obiecasz? - zapytała Kate,
głośno przełykając ślinę.
- Gdyby chodziło tylko o mnie, spróbowałbym go rozbroić -
powiedział Luis gwałtownie. - Jest to niewybaczalna zniewaga, dać
się pochwycić i uwięzić!
- Oczy zabłysły mu w słabym świetle, jakie przedostawało się do
piwnicy. - Ale mam ciebie, Kate.
- A jeżeli obiecasz? - Kate przyglądała się z niepokojem.
- Mówi, że zabierze Sofię do Argentyny i tam poszukają pracy. -
Luis chwycił ją w ramiona z niepohamowaną gwałtownością. - Nie
mam wyboru, Kate. Jestem zmuszony dać mu tę obietnicę - nawet
jeżeli moja duma na tym ucierpi.
Luis znów zamienił parę zdań z mężczyzną po drugiej stronie
drzwi. Następnie odsunął się od nich, dając Kate znak, by także się
odsunęła. Usłyszeli brzęk łańcucha, zgrzyt klucza i drzwi zaczęły się
powoli otwierać Luis jednym szarpnięciem rozwarł je na oścież,
zaskakując zupełnie Manoela Piresa, i jednym celnym ciosem zwalił
go na podłogę.
- Gdzie jest strzelba?! - wykrzyknął Luis, stając nad leżącym.
Kate, bardziej zaskoczona zachowaniem Luisa niż wszystkim, co
ją dotychczas spotkało, wpatrywała się w niego szeroko rozwartymi
oczyma.
- Poszukaj strzelby! - zawołał Luis niecierpliwie nachylając się
nad leżącym, którego jęki świadczyły o tym, że odzyskuje
przytomność. - O pistola, Manoel. Agora!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]