[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ðZdmuchnęła Å›wiecÄ™ i wdrapaÅ‚a siÄ™ na Å‚oże, gwaÅ‚townie drżąc w chÅ‚odnej poÅ›cieli. ZastanawiaÅ‚a siÄ™,
czy spędzi tu resztę życia. Wyparował gdzieś jej optymizm. Czy Melisanda miała rację? Czy Douglas
będzie ją ignorował albo zle traktował?
ðNie byÅ‚a nawet żonÄ… z rozsÄ…dku, bo przecież drogo za niÄ… zapÅ‚aciÅ‚. A wÅ‚aÅ›ciwie zapÅ‚aciÅ‚ za
Melisandę, a dostał ją, w dodatku w jednej koszuli.
ðTony dÅ‚ugo mówiÅ‚ jej o Douglasie, uspokajaÅ‚, podnosiÅ‚ na duchu, opowiadaÅ‚ anegdotki. WiedziaÅ‚a,
że zadaje pytania, bo chce ocenić, czy nadaje się na żonę dla kuzyna, którego miał w wielkim
poważaniu. Zdała przynajmniej ten egzamin. Chciał, żeby była jego kuzynką, a kiedy mu powiedziała,
że jest już szwagierką, w jego oczach pokazały się iskierki, które tak bardzo lubiła Melisanda. - Już
nie uciekniesz z mojej rodziny - powiedział. Powtarzał, że Douglas nie kocha Melisandy, że wybrał ją
tylko dla jej urody. Rozsądne małżeństwo z pięknością. Byłby przerażony, gdyby naprawdę pożył
trochę z Melisanda. Ale on, Tony, zna swoją żonę i nie przeszkadza mu to, bo on to on a nie Douglas.
Bardzo dziwne.
ðSkoro Douglas Sherbrooke nie kochaÅ‚ Melisandy, ożeniono go z rozsÄ…dku z niepiÄ™knÄ… kobietÄ…,
której także nie kocha.
ðAlexandra jeszcze gÅ‚Ä™biej zakopaÅ‚a siÄ™ w poÅ›cieli. MyÅ›laÅ‚a o swoim mężu. Nie widziaÅ‚a go od
trzech długich lat. Przez dwa ostatnie dni zastanawiała się, czy się zmienił, może przytył albo stracił
zęby. Potem go ujrzała i nie mogła się napatrzeć. Pomyślała, że wygląda starzej, ciemnowłosy
mężczyzna o twardych rysach twarzy. Jego oczy były jeszcze ciemniejsze niż włosy, a orli nos
nadawał mu wyraz wyższości. Przewrotna natura dodała do tego wszystkiego dołek w brodzie, jakby
chcąc podważyć szlachetny wizerunek. Był piękny, ten jej mąż, o szczupłym i gibkim ciele i surowej
twarzy. Piękniejszego mężczyzny nigdy nie widziała.
ðNie zdawaÅ‚a sobie sprawy, jak bardzo go kocha, pragnie każdÄ… komórkÄ… swego ciaÅ‚a, aż jak szalona
rzuciła się z pięściami na Tony'ego.
ðTo jego chciaÅ‚a. Wrodzony optymizm braÅ‚ górÄ™. BÄ™dzie dobrze, powtarzaÅ‚a. Nadal czuwaÅ‚a kiedy
wiele godzin pózniej słyszała jak wchodził do swojej sypialni.
ðA co przyniesie ranek?
ðROZDZIAA 7
ð- Co ty tutaj robisz?
ðByÅ‚a siódma rano, na pewno za wczeÅ›nie, żeby byÅ‚ w imponujÄ…cej stajni Sherbrooke'ow. Ranek
wstał brzydki - mglisty, mokry i pochmurny, jakby dopasował się do jej nastroju. W stajni było
ciemnawo, a żaden z sześciu stajennych nie kręcił się w pobliżu. Pachniało sianem, siemieniem
lnianym, skórą i końmi. Douglas miał na sobie spodnie z kozlęcej skóry i ciemnobrązową kurtkę. Jego
butom przydałoby się czyszczenie. Był nieogolony, wyglądał na zmęczonego i bardzo poirytowanego.
Patrząc z boku, można by sądzić, że jest nieokrzesanym, zle wychowanym gburem. Jednak w jej
zachwyconych oczach wyglądał pięknie.
·ð ð ChciaÅ‚am siÄ™ przejechać.
·ð ð Czyżby? Może niedowidzÄ™, ale nie widzÄ™ w tej stajni żadnych nie znanych mi koni. Na jakim to
koniu chciałaś się przejechać, bo zakładam, że na koniu. W tym dramacie gram rolę osła, ale mnie
chyba nie zamierzasz siodłać?
ðAlexandra odezwaÅ‚a siÄ™ dopiero po chwili. - Pan McCallum pozwoliÅ‚ mi jezdzić na Fanny.
·ð ð Fanny należy do mojej siostry.
·ð ð Wiem. To klacz z temperamentem o sÅ‚odkim pysku i miÅ‚ych manierach. NaprawdÄ™ umiem
jezdzić. Nie musisz się bać, że jej nie opanuję. A może wolisz, żebym wzięła innego konia?
ðZmarszczyÅ‚ brwi. - Czy to znaczy, że nie masz wÅ‚asnego konia?
ð- Nie.
ðDwa miesiÄ…ce temu ojciec sprzedaÅ‚ wiele koni ze swoich stajni, jeszcze zanim doszÅ‚o do oÅ›wiadczyn
Douglasa i zanim się okazało, ze jego pieniądze to i tak za mało, żeby uratować Claybourn. Niegdyś
słynne stajnie Chambersów świeciły teraz pustkami.
ð- Masz na sobie strój do konnej jazdy, chociaż nie jest nowy i raczej niemodny. ZakÅ‚adam, że twój
szanowny tatuś-złodziej zaopatrzył cię przynajmniej w ubrania, które ci wystarczą do czasu, aż
wydusisz coÅ› ode mnie?
ðPrzynajmniej coÅ› powiedziaÅ‚.
ð- Nie wiem, nie myÅ›laÅ‚am o tym.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]