[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wywołały w niej radosny dreszcz. - Nie powinnaś
lekceważyć znaczenia sztuki - powiedział chrapli-
wym głosem. - To sekret zachowania normalności
na tym świecie. Ale łatwiej będzie ci o tym myśleć,
kiedy nie będziesz już musiała pracować.
Pomimo że jego słowa o sztuce były muzyką
dla jej uszu, Isabella zdała sobie sprawę, że kryje
się w nich pewność i satysfakcja, że zgodziła się
wyjechać do Hiszpanii i zamieszkać z nim. Prze-
cież jeszcze nie podjęłam decyzji. - Poczuła, jak
ogarniają panika. Była przekonana, że zapropono-
wał jej to wyłącznie ze względu na głębokie po-
czucie obowiÄ…zku wobec Raphaela. Tak naprawdÄ™
nie wiedziała, jakie są uczucia Leandra wobec niej.
I nie mogła oprzeć się wrażeniu, że odnalazł ją
w Londynie dlatego, że był tam przejazdem i miał
nadzieję na kolejną noc, a teraz, ze względu na
syna, związał się z kobietą, wobec której czuł tylko
i wyłącznie pożądanie. Leandro nie kocha mnie,
ale zrobi wszystko, żeby Raphael był szczęśliwy,
nawet ożeni się ze mną. Tego jestem pewna - po-
myślała i poczuła, jak zbierają się w niej ból
i rozczarowanie. Postanowiła, że bez miłości nie
wyjdzie za tego mężczyznę.
- Przykro mi Leandro, ale trochÄ™ mnie to wszyst-
ko przerasta. Nie mogę sprostać twoim oczekiwa-
S
R
niom. Przynajmniej na razie. Najpierw nalegasz,
żebyśmy natychmiast przenieśli się do Hiszpanii,
a potem, że musimy wziąć ślub! Mówisz, że po-
winniśmy zamieszkać razem w interesie Raphaela,
ale czy naprawdę jesteś pewien, że to najlepsze
rozwiązanie? A może lepiej by było, gdyby miesz-
kał tutaj ze mną i spotykał się z tobą, kiedy
będziesz w Anglii? On tu jest szczęśliwy. Lubi cho-
dzić do żłobka, który prowadzi moja bliska przy-
jaciółka, i nie wiem, czy dobrze jest tak wszyst-
ko zmieniać w jego życiu. Dziecko potrzebuje
stabilizacji, nie wiesz o tym? A jeśli chodzi o nas...
- Isabella zawahała się przez chwilę. - Spaliśmy ze
sobą raz i poczęliśmy dziecko. To nie znaczy, że
nasze małżeństwo się uda albo że będziemy lep-
szymi rodzicami, jeśli będziemy razem. Myślę,
że oboje potrzebujemy czasu, żeby się nad tym
wszystkim zastanowić.
Prośba o zrozumienie nie wzbudziła w nim
pozytywnej reakcji, na którą miała nadzieję. Ku jej
zdumieniu Leandro gwałtownie odwrócił się i od-
szedł parę kroków dalej. Isabella zdążyła jednak
dostrzec błysk gniewu i zniecierpliwienia w jego
oczach.
- Nie mogę dać ci więcej czasu! - oświadczył,
odwracając się twarzą do niej. - Czy ty w ogóle
mnie słuchałaś? Powiedziałem ci już, że muszę
wracać do Madrytu za trzy dni. W mojej pracy nikt
S
R
nie może mnie zastąpić... Mam kosztowną obsadę,
która czeka, aż wrócę, i muszę dotrzymać har-
monogramu zdjęć, nie mówiąc już o sponsorach,
którzy wymagają pełnego zaangażowania za pie-
niądze przez siebie zainwestowane. Więc widzisz,
Isabello, to wszystko nie jest takie Å‚atwe. Musisz
się w końcu zdecydować. Raphael jest również
moim synem i tak jak ty chcÄ™ dla niego jak naj-
lepiej. Czy tego nie rozumiesz?
- Oczywiście, że rozumiem, wiem, że chcesz
być ze swoim synem, Leandro, ale czasami nie
wszystkie nasze pragnienia mogą być natychmiast
spełnione. Czasami wymaga to planowania i cierp-
liwości.
- Dios mio! To ty nadużywasz mojej cierpli-
wości! - Nie masz pojęcia, co dla mnie znaczy to,
że mam syna... nie masz zielonego pojęcia. - Za-
cisnąwszy szczęki, Leandro skupił swój rozognio-
ny wzrok na posmutniałej twarzy Isabelli. - Wy-
starczającą karą jest dla mnie, że dowiedziałem się
o tym dopiero wczoraj. Nie karz mnie dalej, od-
mawiajÄ…c mi bycia z nim przez kolejne dni.
Słysząc ból w jego głosie, Isabelli ścisnęło się
serce. Poczuła pragnienie przytulenia go, powie-
dzenia, że rozumie jego potrzebę bycia z dziec-
kiem... ale bała się, że odrzuci jej współczucie,
i została tam, gdzie stała, z rękami opuszczonymi
wzdłuż boków.
S
R
- Czy wiesz, że mój ojciec nie żyje?
- Co? - Isabella wstrzymała oddech. Widziała,
jak Leandro potrząsa głową, jakby samo wypowie-
dzenie tych słów sprawiało mu nieznośny ból.
- Kiedy to się stało?
- Niedługo po tym, jak pożegnaliśmy się w Vi-
go. Przejechał go pijany kierowca... Chcę być
dobrym ojcem dla Raphaela, tak jak Vincente
był dobrym ojcem dla mnie. Dlatego muszę być
z moim synem.
Wyczuwając, że nie chce się nad tym rozwo-
dzić, Isabella poczuła, jak jej serce wypełnia
współczucie.
- Tak mi przykro, Leandro. - Podeszła do niego,
żeby go dotknąć, pokazać jak bardzo jest poruszona
jego wyznaniem, ale on odsunął się, jakby żałował,
że musiał się z nią podzielić tą informacją.
- Nie potrzebuję twojego współczucia, Isabel-
lo! - powiedział gwałtownie. - Potrzebuję tylko,
żebyś pojechała ze mną do Hiszpanii! Postaw się
w mojej sytuacji i wtedy zrozumiesz, co to znaczy
żałować, querida...
Powiedział te słowa, mijając ją z wyrazem ta-
kiego smutku i gniewu, jakby zrobiła mu najgorszą
w życiu krzywdę, której nigdy nie będzie w stanie
naprawić.
***
S
R
Leandro skończył rozmawiać z matką i odłożył
słuchawkę. Jego ręka drżała. Constanza Reyes
[ Pobierz całość w formacie PDF ]