[ Pobierz całość w formacie PDF ]
fotelu. Jej płacz obudził mnie. Wyglądała rozpaczliwie. Przedstawiłem się. Wtedy
ubłagała mnie, abym jej podał mój adres.
- Po co był jej potrzebny pański adres? - wyjąkała pani Brown.
- Tego nie powiedziała. Nie wiem.
- Ale ja wiem! - krzyknął adwokat. - Chciała mieć świadka w sprawie przeciwko
pani. Tak wyglądają fakty, a nie kłamliwe wykręty! Poza tym do zadawania pytań
jestem ja, a nie pani... Przystąpmy wreszcie do rzeczy - wyprostował się uroczyście
jak sędzia wygłaszający akt oskarżenia. - Zgodnie z prawami Wielkiej Brytanii
zawiadamiam, Florencjo Brown, że nieletnia dziewczyna nazwiskiem Fanny Hill
polecona pani przez biuro pośrednictwa i zwabiona do tego domu rozpusty pod
pretekstem zatrudnienia w charakterze służącej - oskarża panią za moim
pośrednictwem o to, że uwięziona została przemocą w tym domu i zmuszona do
uprawiania nierzÄ…du ze
73
wskazanymi jej przez panią mężczyznami. Otóż przestępstwa wymienione w tekście
skargi - adwokat czytał z dokumentu, który leżał przed nim na stole - a mianowicie:
Po pierwsze - porwanie, po drugie - samowolne uwięzienie, i po trzecie - stręczenie
do nierzÄ…du nieletniej dziewczyny wbrew jej woli, podlegajÄ… karze publicznego
napiętnowania przestępcy rozpalonym żelazem, więzienia i ciężkich robót do lat
czterech oraz zamknięcia i konfiskaty mienia domu hańby, w którym zbrodnicze te
czyny miały miejsce.
- To nieprawda! - zawołała z rozpaczą madame Brown. - Ona kłamie! Nie więziłam
jej. Mogła odejść, kiedy by chciała. Sama chciała żyć u mnie. I nie zmuszałam jej do
niczego! Ani razu nie pracowała. Ani razu nie wychodziła do klientów. Chowałam ją
dla wybranego gościa. Jest prawiczką. Gotowa jestem na to przysiąc!
- Skąd pani wie? - roześmiał się niedowierzająco okrutny adwokat. - Zaglądała jej
pani do środka?
- Moja pomocnica, Feba Ayres, badała ją.
- Badała ? Jak?
- Palcem. Feba dobrze zna się na tym. Ma doświadczenie.
- I co stwierdziła ta pani doświadczona pomocnica? - kpił Philby.
- Ze dziewczyna nigdy nie miała mężczyzny. Adwokat spojrzał ukradkiem na Karola.
Karol przytaknął nieznacznym ruchem głowy. Mimo to Philby powiedział:
- Dziwne. Bardzo dziwne. Bo wbrew fachowej opinii owej Feby Ayres, urzędowy
lekarz stwierdził, że Fanny Hill utraciła cnotę i to całkiem niedawno, przed dwoma
dniami najwyżej.
Madame Brown trzęsąc się ze strachu, skierowała wzrok na Karola i zapytała
błagalnie:
- Przedwczoraj z rana w salonie pan z nią - coś... robił? Bo tylko to jest możliwe...
- Nawet nie próbowałem - roześmiał się młodzieniec bezczelnie. - Dziewczyna ani
trochę nie przypadła mi do gustu. Jest dla mnie za młoda i wyglądała głupio z tym jej
płaczem. W moim wieku lubi się starsze, bardziej doświadczone, które rozumieją się
na robocie i znają różne sposoby. Poznać było od razu, że ta początkuje w zawodzie.
Nie zamierzałem stać się jej nauczycielem. Taka przyjemność nie jest dla mnie warta
złamanego grosza. Podałem jej więc adres, bo mam dobre serce, i wyszedłem. Więcej
jej nie widziałem, dopóki mecenas nie zwrócił się do mnie w tej sprawie.
- A jednak fakt pozostaje faktem - powiedział Philby. - Fanny Hill wbrew
zapewnieniom madame Brown nie jest już dziewicą. Więc nioże utraciła cnotę w
czasie ucieczki nadziewając się na sztachety ogrodzenia? Tym tylko wykrętem
mogłaby pani bronić się
79
przed sądem. Bo inna możliwość nie istnieje - mrugnął znacząco do Karola.
- To sprawa jest w sądzie? - zatkała madame.
- Tak. Dzisiaj z rana złożyłem oskarżenie. Przyszedłem tu, aby zbadać wszystkie
okoliczności. Zeznania dziewczyny nie mogą mi wystarczyć. Chcę być bezwzględnie
sprawiedliwy i poznać całą prawdę.
- Przysięgam na Boga, że jestem niewinna! - rozpłakała się pani Brown. - Błagam o
litość! Może dałoby się jeszcze coś zrobić? Przecież nie może pan mnie tak niszczyć
za nic, za winy, których nie popełniłam! I miej pan litość nad tymi biednymi
dziewczętami, które u mnie pracują. Bez mojej opieki będą musiały wyjść na ulicę, na
róg, pod latarnię. Kochają mnie jak rodzoną matkę.
Adwokat Philby spojrzał na nią uważnie i jak gdyby zawahał się z odpowiedzią.
Długą chwilę zastanawiał się nad czymś, po czym podjął trochę łagodniej:
- Niech pani nie płacze. Nie lubię łez u kobiet... Sprawa jest paskudna, ale istnieją
pewne okoliczności... choćby właśnie przyszłość tych dziewcząt, a szczególnie
wesołej Mary, która mi tyle obiecywała... Z drugiej strony publiczny skandal nie
przyniósłby nikomu pożytku: ani wysoko postawionym klientom pani, którzy
mogliby zostać ujawnieni w toku procesu, ani samej Fanny Hill, która z takim
rozgłosem nie znalazłaby sobie męża. Poza tym wyrok skazujący nie załatałby jej
cnoty... Muszę jeszcze pomyśleć.
- Drogi, kochany mecenasie! - zawołała madame z budzącą się nadzieją. - Czy nie
dałoby się wycofać sprawy z sądu? Wierzę, że mógłby pan to zrobić, gdyby tylko
zechciał.
- Wycofać można by było - zaczął z wolna chytry lis. - Ale to szalenie trudne,
zwiÄ…zane ze staraniami, no i... znacznymi kosztami...
- Jeśli chodzi o koszty - oświadczyła prędko - pokryję je wszystkie z radością i
wdzięcznością. Proszę tylko powiedzieć, ile?
- Gdzieś około pięciu funtów szterlingów - obliczył Philby. - Oprócz tego moje
utracone honorarium, które obiecała mi Francis Hill: - jeszcze trzy funty. Dalej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]