[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sprawę, w co się pakuję. Wiesz co? Wybrałam ciebie. Ciebie! 
Dzgam go palcem w pierÅ›, przechadzam siÄ™ nerwowo po pokoju.
Cała płonę.  Gdyby dali mi dojść do słowa, powiedziałabym im,
że cię kocham i mogą mnie pocałować w dupę, jeśli to im się nie
podoba. Nie kłamałam, kiedy zapytali, czy coś nas łączy. A ty
siedziałeś niecałe dwa metry ode mnie i nie okazywałeś nawet
cienia emocji!
 Julie&
 Nie!  Nie daję mu dojść do słowa.  W tej chwili w nosie
mam pracę. Znajdę inną. Boli mnie, że do dzisiaj cię nie znałam.
Zniknął facet, który zaledwie w piątek bronił mnie całym sobą.
Który osłania mnie własnym ciałem, gdy przechodzimy przez
jezdnię. Który sprawia, że czuję się bezpieczna.
 Do cholery, Julie, a co miałem powiedzieć?
 Och, nie wiem, może coś w stylu, że do tanga trzeba
dwojga? Albo: jeśli zwolnicie ją, ja także odejdę?  Na oślep
ciskam bieliznÄ™ i buty do walizki, nie zwracam uwagi, co pakujÄ™ i
zamykam jÄ….
 Julianne, uspokój się, a opowiem ci, co tam się działo,
zanim weszłaś.
Oddycham głboko, zwieszam głowę, dotykam czoła. Tak
bardzo go kocham, tak boleśnie czuję się zdradzona. Nie mogę z
nim teraz rozmawiać.
 Muszę iść.  Zdejmuję walizkę z łóżka, chwytam za rączkę.
 Dokąd?  powtarza. Krzyżuje ręce na piersi.
 Nie zawracaj sobie tym głowy, Nate. Zapomnij o mnie. 
Chcę go wyminąć, ale zastawia mi drogę, blokuje dostęp do drzwi.
 Nie zapomnę o tobie.  Jego oczy płoną, twarz wykrzywia
ból i ten widok też mnie rani. Wszystko mnie boli. Zamykam oczy
i czuję, jak łza spływa mi po policzku.  Nie płacz, skarbie.
Pochyla się, całuje mnie czule. Pozwalam mu na to, bo wiem,
że to ostatni raz. Zarzucam mu ręce na szyję, przyciągam go do
siebie, wkładam całą duszę w ten pocałunek. Zanurzam palce w
jego włosach i w końcu odrywam się od niego, muskam jego twarz
palcami, uczę się go na pamięć.
 Pewnie nigdy nie było nam to pisane  mówię cicho,
wpatrzona w jego piękne szare oczy.  Ale nie żałuję ani jednej
chwili z tobÄ….
Wymykam się z jego ramion, przełykam z trudem ślinę,
ściskam go za rękę i oddaję mu srebrne serduszko, które
podarował mi na plaży. Biorę walizkę i wychodzę, pokonuję
schody, idÄ™ do samochodu.
 Poczekaj, Julianne.
 WychodzÄ…c, zamknij za sobÄ… drzwi.
 Poczekaj, do jasnej cholery!
Wstawiam walizkÄ™ do samochodu, otwieram drzwiczki od
strony kierowcy i nagle Nate jest przy mnie.
 Spójrz na mnie.
Podnoszę na niego oczy pełne łez, z trudem przełykam ślinę.
Patrzy na mnie ze smutkiem, chce coś powiedzieć, zmienia zdanie.
W końcu całuje mnie w czoło i szepcze:
 Kocham ciÄ™.
Nie odpowiadam. Siadam za kierownicą i odjeżdżam.
Will otwiera drzwi i zamyka mnie w niedzwiedzim uścisku.
Wszyscy moi bracia są wysocy i potężni; jakkolwiekby było,
mamy wspólne geny. Will jest ciemnym blondynem o szafirowych
oczach, i jest ode mnie tylko o dwa lata starszy. Zawsze byliśmy
sobie bardzo bliscy.
Nabieram głęboko tchu i pozwalam, by wciągnął mnie do
środka. Wtulam się w jego spraną koszulkę z logo drużyny
Seahawks i nagle dociera do mnie znaczenie dzisiejszych
wydarzeń. Czuję łzy pod powiekami, czuję, że nadciąga histeria, i
mamroczÄ™:
 Sypialnia.
 Tędy.  Prowadzi mnie przez swój piękny dom, ale w tej
chwili nie mam głowy do podziwiania wystroju wnętrz. Idę za nim
na piętro. Otwiera drzwi.  To jest twój pokój, mała, na tak długo,
jak będzie trzeba. Jakbyś mnie potrzebowała, jestem po drugiej
stornie korytarza.
Kiwam głową i wchodzę do pięknego pomieszczenia. Widzę
świeżo zasłane łóżko.
 Zapomniałam zabrać torbę.
 Zaraz ci przyniosÄ™.
 Chyba będę płakać, Will.
 Mam zostać czy wyjść?
 Sama nie wiem.  Wzruszam ramionami, przysiadam na
skraju łóżka. Boże, oddałabym wszystko za uprzednie odrętwienie.
Lepsze to niż przeszywający ból, który teraz czuję.
 Pójdę po twoje bagaże, dam ci chwilę, dobrze?
Znowu kiwam głową i patrzę na niego pustym wzrokiem.
Wydaje się przejęty i chyba wściekły.
 Jesteś na mnie zły?
 Nie, mała. Martwię się. Jeszcze nigdy nie widziałem cię w
takim stanie.
 Bo jeszcze nigdy tak się nie czułam.  Unoszę palce do ust,
przypominam sobie, jak piętnaście minut temu pocałowałam
Nate a na pożegnanie i zaczynam płakać. Ukrywam twarz w
dłoniach i ulegam rozpaczy. Kołyszę się w przód i w tył, szlocham
rozpaczliwie. Jeszcze nigdy tak nie płakałam. Jeszcze nigdy nie
byłam tak załamana.
Słyszę własny głos, niewyrazny, stłumiony. Jestem w
rozsypce i nic na to nie poradzę. Moje ciało rządzi się własnymi
prawami, walczy z rozpaczą łzami, smarkami i śliną.
Wraca Will z moją walizką. Wyjmuje chusteczkę z pudełka
przy łóżku, wyciera mi twarz, staje przede mną z rękami na
biodrach.
 Możesz mówić?
Przecząco kręcę głową.
 Mam go zabić?  pyta niskim głosem.
Znowu zaprzeczam, waham siÄ™, wzruszam ramionami. W
kącikach ust Willa czai się uśmiech.
 Co mam zrobić, Julie?  Jezu, jak ja go kocham. Dobrze, że
tu przyjechałam.
 Nie mów nikomu, że tu jestem. Gdyby dzwonił Nate, nie
widziałeś mnie.
Unosi pytająco brew, krzyżuje ręce na piersi.
 Naprawdę sobie nagrabił.
 Tak.
 Inna kobieta?
 Nie.  To przywołuje nową falę łez i znowu zaczynam
płakać.
 Dobra, dzisiaj nie będę pytał.
 PsujÄ™ ci plany?  pytam przez Å‚zy.
 Nie, ale wiedz, że gdybym jakieś miał, zmieniłbym je dla
ciebie, mała.
Kiwam tylko głową. Will niepewnie przestępuje z bosej nogi
na nogę, aż w końcu podchodzi do łóżka, opiera się o wezgłowie i
otwiera ramiona.
 No, chodz.
Przytula mnie, a ja zwijam się w kłębek i płaczę. Długo,
głośno, rozpaczliwie. Will co chwila podaje mi chusteczki, czule
głaszcze po plecach, tuli do siebie, daje się wypłakać.
 Brzydzisz siÄ™, siedzÄ…c tak z siostrÄ…?  pytam.
 Nie, kiedy jest taka nieszczęśliwa  odpowiada. Wierzę mu.
Jestem nieszczęśliwa.
Nieszczęśliwa, wściekła, zła, smutna, zdradzona i zakochana.
 Obudz siÄ™, Julie.
Ktoś szarpie mnie za ramię, chwyta za głowę. Usiłuję
otworzyć oczy, ale razi mnie światło.
 Idz sobie  jęczę ochryple.
 Już prawie południe.
Z jękiem przewracam się na wznak. Jestem cała obolała ze
stresu i z rozpaczy. Mam oczy zapuchnięte od płaczu, głowa pęka
mi z bólu.
 Proszę.  Will podaje mi szklankę wody i tabletki.  Zażyj
to i idz pod prysznic.
 Chyba jednak zostanę w łóżku  mamroczę. Rozglądam się
dokoła. Nadal mam na sobie wczorajsze ciuchy. Nie pamiętam,
kiedy się położyłam, przypominam sobie tylko, że szlochałam do
pózna w ramionach Willa.
 O, nie.
 ZrobiÄ™, co zechcÄ™  odpowiadam zaczepnie.
 Nie zakopiesz się w łóżku na Bóg wie jak długo, Julie.
JesteÅ› na to za silna.
 Nieprawda  szepczÄ™, gdy przypominajÄ… mi siÄ™ wczorajsze
wydarzenia. Nie mam już siły płakać, jestem wyczerpana.
 Owszem, prawda. No, wstawaj. Prysznic, śniadanie, a
potem idziemy na siłownię, żebyś mogła dać upust złości.
Upust złości? Brzmi niezle. Biorę tabletkę i powoli gramolę
się z łóżka.
 ZejdÄ™ za kwadrans.
Rozdział 31
Wyjaśnijmy coś, tak dla jasności.  Will biegnie obok mnie
na bieżni.  Zawołali cię do sali konferencyjnej, dyrektor
zarządzający zapytał prosto z mostu, czy pieprzysz się z szefem,
ciebie wylali, a Nate przez cały ten czas nie odezwał się słowem?
Jesteśmy na siłowni, w ekskluzywnym klubie niedaleko
Seattle, w którym trenują członkowie drużyny Seahawks.
Ponieważ sezon już się skończył, wielu kumpli wyjechało z
miasta, ale kilku dzielnie trenuje.
 Mniej więcej tak.  Podkręcam tempo mojej bieżni.  A [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl