X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Biegłem, dopóki starczyło mi sił. A kiedy ich zabrakło, biegłem dalej. Szedłem. Potem
pełzłem. Prawdopodobnie... Nie pamiętam...
ROZDZIAA 9
Poranek wydawał się zimny i zatęchły. Dawała o sobie znać bliskość bagien. Kropelki
wiszącej w powietrzu mgły - tym razem zwyczajnej mgły, a nie wytworu wściekłej magii -
osiadały na trawie i liściach drzew. Z rzadka dolatywał z oddali krzyk kikimory, a od strony
drogi na Zwierkowe ciszę parę razy przerwało wycie wilka. A poza tym było spokojnie.
Gdyby nie komary i muszki, można by uznać okolicę za prawdziwy kurort. Zimno,
oczywiście, i mokro, ale przynajmniej nikt nie próbował mnie zabić. A poza tym, miałem
jakiś dach nad głową. I ognisko. Wprawdzie o świcie zgasło, bo przysnąłem na dłużej, ale i
tak było w porządku. Wszystko to przecież drobiazgi w porównaniu z rewolucją
ogólnoświatową. W moim położeniu nie miałem prawa grymasić.
Co by nie mówić, miałem wczoraj szczęście. Do bagien dotarłem jak na autopilocie, a
kiedy poczułem wodę pod nogami, od razu wróciłem do siebie. A potem poszedłem dalej, o
wiele już ostrożniej, starając się trzymać z dala od głębin i wypatrując miejsca na nocleg.
Tutaj też mi się poszczęściło. Na niewielką, otoczoną sitowiem wysepkę natknąłem się, kiedy
usiłowałem obejść spore oczko wodne. Oczywiście nie ruszyłem się dalej. Nie jestem
samobójcą. O wiele większe szanse ma człowiek, kiedy nocne drapieżniki ułożą się do snu, a
dzienne zaczynają dopiero wypełzać na słoneczko.
Naciąłem zatem trzciny, a także długich wiklinowych gałązek i sporządziłem z nich coś,
co mogło nawet przypominać mgliście szałas. Potem rozpaliłem ognisko - na szczęście
znalazłem w wewnętrznej kieszeni kurtki suche pudełko zapałek. Obeschnąłem, rozgrzałem
się. Tylko cieszyć się życiem, mogłoby się wydawać. Tyle, że nie miałem co jeść. Wszystko,
co znalazłem w kieszeniach to trzy cząstki zawiniętej w folię czekolady. Znaczy, niebogato.
%7łeby zapomnieć o ssaniu w żołądku zacząłem czytać zapiski konduktora, bo poza tym nie
miałem się czym zająć. Bałem się rozebrać i wyczyścić karabin, a próbować łowić ryby albo
polować na żaby nie przyszło mi nawet do głowy. Mógłbym przy tej okazji sam stać się
pokarmem dla jakiegoś stwora. Na bagnach to bardzo prawdopodobne.
W każdym razie przynajmniej przenocowałem. Teraz musiałem tylko doczekać wschodu
słońca i ruszać dalej. Jak to mówią, pora do domu się zbierać. Da Bóg, może dojdę. A nie
da... Na pewno pierwszy się o tym dowiem. Nie ma co za dużo o tym myśleć, żeby nie
zapeszyć. Na początek powinienem dotrzeć do drogi na Zwierkowe, ale co dalej, zupełnie nie
miałem pojęcia.
%7ływiłem tylko nadzieję, że teoretyczne rozważania konduktora pomogą mi przejść przez
Granicę.
Cholera, czemu zrobiło się tak zimno? Aż mróz ściął skórę. Czyżbym zachorował? Nie,
niemożliwe. Opanowało mnie wrażenie, jakby ktoś przeszedł się po mogile. I to nie jakiejś
tam obojętnej, ale mojej własnej. Zawahałem się i przeskoczyłem przez wytyczony na ziemi
ochronny krąg, wyjrzałem z szałasu, trzymając broń gotową do strzału, rozejrzałem się,
schowałem z powrotem. Nikogo nie zauważyłem. Trzeba rozpalić ognisko, dopóki popiół
całkiem jeszcze nie ostygł. Zmarnowałem tylko trzy zapałki - zawilgocone drewno nie chciało
się zapalić - schowałem więc pudełko do kieszeni, zamyśliłem się. Co by tutaj zrobić? Może
jeszcze się prześpię? Zaraz, a dlaczego nie skorzystać z czyjejś mądrości? Gdzie w zapiskach
było to miejsce? O, właśnie! Pamiętam, jak bardzo się dziwiłem, że Jeanowi tak łatwo
wychodzą zaklęcia, a on, jak się okazuje, nie kłamał tak bardzo, wspominając o prawdziwych
imionach rzeczy. Nie wiem, po co Mścisław wsunął między zwykłe papiery kartkę z opisem
podstaw magii runicznej, ale okazało się to teraz bardzo przydatne. Wziąłem nóż i starannie
kopiując runy ognia, wyryłem podobny wzór na drewienku. Dupa tam! Dobra, spróbujmy
jeszcze raz, tylko teraz będziemy wlewać w runę energię magiczną.
Porażka. Albo opuściły mnie zdolności i teraz niby jakiś czarownik nie poradzę sobie bez
pałeczki, albo coś przegapiłem w zapiskach. Co tam napisali mądrzy ludzie?  Graficzne
przedstawienie run to tylko forma ułatwiająca adeptowi sformułować potrzebny obraz i
tchnąć w niego czystą energię . Sprytne. A to co za znaki? Nie, z nimi sobie nie poradzę. Co
to jest ta czysta energia? Gdzieś już na pewno o niej czytałem... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem jĂ„Â… i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem jĂ„Â… i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.